sobota, 24 marca 2018

Moja trzeźwość

To już ponad dwa lata jak jestem trzeźwa. My śle, że nie sięgnę już po używki. Choć pewnie niejeden nawrót mnie zeka. Jeden już był i poradziłam sobie. Najtrudniejsze są niepokoje ale staram sie odganiać te myśli i nie nakręcać sie. Tak to jest po odstawieniu substancji zwłaszcza leków. Miałam pecha , że trafiłam na psychiatrę starszej generacji wtedy kiedy ponad 10 lat temu nie mogłam spać i poszłam po jakieś tabletki. Po 5 latach potrafił powiedzieć: tylko sie nie uzależnij. A benzodiazepiny uzależniają po 2 tygodniach! Nic o tych lekach nie wiedziałam a on mówił, że "tabletki sa po to by pomagać". Potem dowiedziałam się, ze lekarze starej generacji nagminnie je przepisują. Oczywiście niepotrzebnie w ogóle poszłam no ale to inna kwestia.
Są leki nieuzależniające a regulujące sen. Biorę taki od 2 lat i dobrze śpię.

5 komentarzy:

  1. Gdybym ja napisał książkę niedługo po odwyku, to zapewne byłaby podobna - terapia, terapeuci, psycholog powiedziała, na psychoterapii dowiedziałam się itd. itd. itd. Jeśli utrzymasz abstynencję i realnie wytrzeźwiejesz, to pewnie kiedyś będziesz żałowała książki napisanej na poterapeutycznej euforii. Tym niemniej życzę powodzenia tak czy inaczej. Z chęcią przeczytam - jak cena spadnie, bo na nowości mnie nie stać. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie, "Właśnie dzisiaj" nieźle się sprawdza. Nie zakładam, że za rok, dwa, sześć lat, będę trzeźwa, bo cholera wie, co mi odbije. ;)
    I tak w sumie to "dzisiaj" rozciągnęło mi się na 12 lat.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie! 12 lat do ogrom czasu

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja gratuuje i 2 lat ( mi.zabrakło trochę ponad miesiac i też po 1 dtx moglabym *świętować 2 lata abstynencji ... ale wyszło inaczej ) , wczesniej jeszcze kiedy sie uczylam udalo mi 6lat wytrzymac , ale teraz wiem , ze to byla kwwstia czasu i ze wrócę do brania . Skad to wiem ? Z obecnej terapii . Ja wtedy nie żyłam tak na prawde , odsunelam.sie.odnznajomych , stalam sie wiekszym odludkiem.niz bylam. Niby znalazlam sobie " zastepcza" pasję - sport a dokladniej kalistenika i rower czyli zjezdzanie z roznych hopek ( niektore wydawalo sie ze maja kąt 90 stopni ) ...nie wiem kto napisał moj scenariusz życia , ale fantazji mu nie brakuje . Zerwany achilles , powiklania pozniej az w koncu znalazł sie lekarz ktory podjął się reoperacji , i byloby pieknie gdyby nie to , ze w badaniu hist-pat wyszły zmiany o charakterze nowotworu ( okazal sie lagodny na szczescie ... 6-7 lat temu .... Teraz znowu daje o sobie znac , ale po tym jak potraktowali mnie ortopedzi i to Ci z którymi na Sorze mialam setki dyżurów ... uznali , ze nie moze mnie bolec , ze oni nic.nie.widza ( jak mozna nie widziec narosli wielkosci sliwki wegierki na sciegnie ? ) Wracajac do tematu 12 lat .. Jest sie z czego cieszyc , ale czujność i tak zachowana miec . Gratuje wam sukcesow RastaMD

    OdpowiedzUsuń