środa, 20 czerwca 2018

Kolejna recenzja

recenzja

Rok na odwyku. Kronika powrotu" to szczery i bolesny zapis rocznego pobytu autorki w zakładzie zamkniętym na odwyku. Dręczona nerwicą natręctw, apatią, spowolnieniem, problemem z pisaniem i czytaniem oraz koncentracją, złym samopoczuciem fizycznym, bezsennością, uzależnieniem od leków i alkoholu postanawia sama zgłosić się na terapię i ratować swoje życie. Pierwsze miesiące to bunt przeciwko terapii, zamknięciu i zmianom. Po kilku miesiącach i pierwszych pozytywnych efektach pojawia się chęć kontynuowania odwyku, ale nie jest do łatwe do ostatnich dni. Niektórzy ludzie rezygnują pięć dni przed końcem terapii, choć wiedzą, że ich problemy osobiste, rodzinne, czy zawodowe jeszcze bardziej się pogorszą z tego powodu. Tym bardziej trzeba docenić, że autorka miała dość sił i odwagi, by zmienić swoje myślenie i życie po osiemnastu latach picia codziennie dwóch butelek wina, po dziesięciu latach brania co noc tabletek z benzodiazepiną, która uzależnia już po dwóch tygodniach przyjmowania. Wiele osób przeżywa szok, gdy kończą się im leki na bezsenność i nagle okazuje się, że mają objawy odstawienne: dreszcze, ból brzucha, biegunkę i stany lękowe. Są uzależnieni, ale nawet nie zdają sobie czasem z tego sprawy.

Autorka opisuje wszystko takie jak jest w rzeczywistości, nie koloryzuje, nie poprawia  swojego wizerunku ani ludzi, którzy z nią są na odwyku. Heroiniści, alkoholicy, lekomani, hazardziści, uzależnieni od komputera, sterydów, seksu, snu, a nawet zdrapek...uzależnić można się w zasadzie od wszystkiego. Dysfunkcyjna rodzina, stres i poczucie odrzucenia to podstawowe powody uzależnienia. Na oddziale zamkniętym przebywają ludzie z całej Polski, a na miejsce w ośrodku trzeba czekać pół roku. Oddział jest damsko-męski, ale kobiet jest mniej, bo rzadziej przyznają się do nałogu. Kobiety ,,piją, biorą leki w ukryciu między praniem a gotowaniem. Do czasu kiedy w domu wszystko lśni, a jedzenie jest na stole, mało kto się orientuje. Spuchniętą, czerwoną twarz przysłaniają makijażem. A piją nie mniej niż faceci."  Przejmujący jest zapis, w którym Katarzyna T. Nowak szczerze opisuje swoje dni jeszcze w ostrej fazie uzależnienia: ,,...rano na kacu zwlec się z łóżka, prysznic, włożyć byle co, z plecakiem-absolutnie nie z przeźroczystą siatką-podejść do najbliższego monopolowego, czym prędzej wrócić do domu, otworzyć piwo i pić do nocy, siedząc na Facebooku. Przy pierwszym piwie sprawdzić, czy wczoraj wygadywałam jakieś bzdury online. Puste puszki chować w siatce za koszem, żeby ich rano nie widzieć. Unikać znajomych w realu, bo nałóg widać na twarzy. Niczego nie załatwiać, o niczym nie pamiętać. Wstydzić się chodzić po ulicy, jeździć tramwajem, robić zakupy piwne w tym samym sklepie. Czuć na sobie wzrok sprzedawczyni. Zmieniać sklepy, o ile jest siła, by podejść do innego. Zmieniać apteki, by kupić benzodiazepiny. Wstydzić się, czuć się upokorzoną i brudną. Uśmiech tylko w zaciszu własnego domu z piwem w ręce. Jeść mało lub wcale. Dbać o pozory: po drugim piwie, gdy w członki wracają siły, sprzątać mieszkanie. Brać kąpiel, przebierać się w czyste ciuchy dla samej siebie. Nie upijać się w sztok. Przynajmniej nie codziennie. A jak się to zdarzy, odłączyć telefon."


Zapis 365 dni na odwyku powinien pomóc wielu osobom, które borykają się z uzależnieniami,  bo pokazuje, że choć jest bardzo trudno, to można powrócić do normalnego życia. Nie każdemu się udaje, ale niektórym tak i widać to na przykładzie Pani Katarzyny T. Nowak, która z każdym dniem terapii zmieniała swoje myślenie, samopoczucie i patrzenie na rzeczywistość. W czasie trzeźwienia dochodziły do niej lęki i obawy tłumione przez lata, używki zagłuszały emocje, ale dzięki pomocy terapeutów udało jej się nauczyć, jak z nimi żyć, jak radzić sobie z głodem, jak unikać wyzwalaczy zewnętrznych i wewnętrznych, jak podejmować właściwe decyzje i zmienić myślenie. W terapii pomaga życzliwość, empatia, dobrze zorganizowany czas wolny, motywowanie, odreagowywanie napięcia i stresu. ,,Warunkiem terapii jest szczerość z samym sobą i życie w prawdzie." Warto przeczytać ten dziennik i wyciągnąć wnioski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz