Jestem na Patronite, mam tam swój profil.
ona i odwyk
Blog o uzależnieniu krzyżowym, odwyku i trzeźwości. Uzależnienie krzyżowe, alkoholizm, lekomania, alkohol, leki, benzodiazepiny, odwyk, terapia
środa, 29 czerwca 2022
środa, 9 marca 2022
Polecam
Kobieta, samotność i współczesne demony. - "Nienasycona"
Agata jest pisarką, ale od pewnego czasu cierpi na brak pomysłów, taka jest przynajmniej wersja oficjalna. W istocie jej samotne życie w towarzystwie kota Maurycego upływa między sklepami z alkoholem, gabinetami lekarskimi, w których specjaliści przepisują jej coraz więcej leków nasennych i uspokajających, knajpami, gdzie nierzadko dochodzi do ekscesów, i galerią handlową, gdzie wydaje pieniądze w sposób kompulsywny i niekontrolowany. Pętla zadłużenia zaciska się coraz mocniej, iluzje zaczynają przesłaniać rzeczywistość, życie Agaty zmierza do katastrofy. Czego trzeba, żeby się opamiętać? Czy zdoła?
W 2018 roku ukazała się poruszająca i niosąca nadzieję książka Katarzyny T. Nowak Rok na odwyku. Teraz – powracając do formy powieściowej – autorka zaprasza czytelników do potwornego świata sprzed terapii, ale Nienasycona to coś znacznie więcej niż literacki prequel. To książka prowokująca i ostra, mocny kobiecy głos skłaniający do namysłu nad samotnością i uzależnieniami we współczesnym świecie.
Dwadzieścia lat temu polskimi czytelnikami wstrząsnęła oniryczna powieść Jerzego Pilcha Pod Mocnym Aniołem. Nienasycona pod wieloma względami sytuuje się na przeciwległym biegunie (prostota i oszczędność języka, kobiecy punkt widzenia), ale z pewnością jest to książka nie mniej szokująca i równie ważna.
wtorek, 8 lutego 2022
6 rocznica i felieton dla GW
Z okazji 6 rocznicy mojej trzeźwości przypominam felieton, który napisałam na zlecenie Wysokich Obcasów:
Książka Magdy
Omilianowicz „Mistrzynie kamuflażu” rozpoczyna się od cytatu:
„Alkoholik się
nie liczy.
Alkoholik jest
obrzydliwy.
Alkoholik jest
godny pożałowania.
Jest niechciany,
niepożądany.
A alkoholiczka
jest kimś znacznie gorszym.”
Mika Dunin
Ostatnio
koleżanka z grupy wsparcia, na której jestem w każdy czwartek (grupa wsparcia
dla byłych pacjentów prywatnego odwyku w Ściejowicach pod Krakowem)
opowiedziała taką historyjkę:
- Wpadł do nas
kolega. Z flaszką whisky. Mąż od razu zastrzegł wskazując na mnie: „Ona tak
strasznie struła się alkoholem, ze do końca życia nie będzie piła”.
To nie wstyd
chlać tak by aż się zatruć. Wstydem jest przyznać się do alkoholizmu.
Na odwyku w
Ściejowicach byłam pięć lat temu. Na jedenaście osób były dwie kobiety. Potem
znalazłam się na publicznym odwyku, gdzie na czterdzieści osiem osób było
dziesięć kobiet. Podobno dziś znacznie więcej alkoholiczek zgłasza się na
leczenie jednak wciąż – w mentalności kobiet – znacznie większym wstydem od
chlania jest łatka alkoholiczki. Dlatego rzadko zgłaszają się na terapię.
Rzadko szukają pomocy. Wolą pić byle w ukryciu. Byleby nikt się nie dowiedział
i nie zaczął podejrzewać, że może mają poważny problem. Pijący facet jest coraz
gorzej postrzegany ale nie aż tak źle. O pijanych mężczyznach krążą nawet
dowcipy w stylu: wraca do domu zachlany mąż…O kobietach dowcipów nie ma.
Przekonanie, że kobieta Polka jest kapłanką ogniska domowego jest dla niej
szalenie krzywdzące. Bo kapłanka nie może być alkoholiczką. A jak zgłosi się na
odwyk to znaczy, ze nią jest.
Zatem pijące
Polki się kamuflują. Alkoholiczki są w tym mistrzyniami. Opuchnięte twarze,
sińce pod oczami przykrywają makijażem. Perfumują się by ordynarnie nie wionęło
wódą. Nie nawalają w pracy. Dbają o dom i męża. Bywa, że partner latami nie
wie, że partnerka pije. Tak było u mnie. Pracowałam w Twoim Stylu. Artykuły
oddawałam w terminie. Byłam na wszystkich zebraniach. Ani razu nie pokazałam
się w redakcji pod wpływem. W domu był codziennie inny obiad, pranie zrobione,
mieszkanie wysprzątane. Wprawdzie wieczorem stała na moim biurku otwarta
butelka wina ale co złego w kilku kieliszkach przed snem? Sęk w tym, że to była
druga butelka. Ale mój partner tego nawet nie podejrzewał. Nie zataczałam się,
nie bełkotałam. Doskonale wiedziałam ile mogę wypić by do takiej sytuacji nie
doszło. Nigdy nie usłyszałam: masz problem z alkoholem”. A problem był.
W mojej
najnowszej powieści ‘Nienasycona” bohaterka Agata – alkoholiczka i lekomanka –
codziennie kupuje spora ilość alkoholu. Ale robi to w kilku sklepach tak by
nawet sprzedawczyni niczego nie podejrzewała. Okłamuje najlepsza przyjaciółkę
twierdząc, że nie ma problemu z piciem. Okłamuje ojca, który wyciąga do niej
pomocną dłoń. Okłamuje wszystkich. Rozpędzonej machiny nałogu nikt już nie zatrzyma.
Przed
trzydziestką zaczęłam pić w domu. Puste butelki chowałam do szafy. Mieszkałam
wtedy w mieszkaniu obok mamy i Maćka. Kiedy mama znajdowała butelki w mojej
szafie szłam w zaparte: to nie moje Albo: to jakieś stare butelki sprzed roku.
Mama wierzyła. Bo chciała wierzyć. Maciek domyślał się prawdy. Sam miał
problemy z alkoholem a swój swojego zawsze pozna.
Mój biologiczny
ojciec Andrzej był alkoholikiem. Opanował się – całkiem przestał pić –
osiemnaście lat przed śmiercią. Zrobił to dla kobiety, w któ®ej się zakochał.
Podobnie jak w „Nienasyconej” ojciec Agaty również mój ojciec – już po śmierci
mamy i Maćka – postanowił mi pomóc. Zaprosił mnie do swojego domu na trzy
tygodnie na swego rodzaju detoks. Nie piłam, czułam się świetnie. Ale tak jak Agata
nie przyznałam się do problemu. Nie chciałam być alkoholiczką. Bo alkoholiczka
brzmi strasznie.
Jak pisze Magda
Omilianowicz: „Ludzie tak na to patrzą, bo wciąż mamy to w naszym kodzie
językowym, w społecznym języku. Taki skrót: „lubię się napić” jest OK. Ale „mam
problem z alkoholem” już nie jest OK. A alkoholiczka to wciąż w oczach wielu
rynsztok”.
Nie piję od
czterech lat. 3 lutego 2020 miałam czwartą rocznice trzeźwości. Od czterech lat
oficjalnie jestem alkoholiczką. Trzeźwą. I dobrze mi z tym. Już nie muszę
wstydzić się na ulicy opuchniętej twarzy. Bać się, czy cuchnie ode mnie
alkoholem. Czy przypadkiem nogi mi się nie plączą?
Wygrywam tę
walkę. Codziennie. Każdego dnia powtarzam sobie: dziś nie piję”.
niedziela, 16 stycznia 2022
Czynny alkoholik to nie jest biedny miś!
Czynny alkoholik zazwyczaj ma jakiś nierozwiązany problem emocjonalny, często z dzieciństwa. Kłopot polega na tym, że zamiast go rozwiązać hoduje w sobie poczucie krzywdy, które podlewane alkoholem urasta do olbrzymich rozmiarów. Wszystko po to by chlać i rozczulać się nad sobą. Nierzadko czynny alkoholik uważa siebie za mega wrażliwego, empatycznego i skrzywdzonego podczas gdy targają nim wyłącznie dwa uczucia: zadowolenie kiedy flaszka jest pełna i panika gdy pustoszeje. Inni ludzie go nie obchodzą. Alkohol skutecznie zabija i wrażliwość i empatię. Czynny alkoholik ma rozdmuchane ego i hoduje swój problem bo lubi czuć się skrzywdzony. Nie zauważa, ze swoim chlaniem krzywdzi wszystkich wokół siebie. Nie jest ani wrażliwy ani empatyczny. Raczej żałosny. Już nie mówiąc o tym, ze ten nałóg jest mega pospolity.
wtorek, 11 stycznia 2022
Nuda, czyli równie silny wyzwalacz
Ostatnio na czacie mojej grupy wsparcia (byłych pacjentów odwyku) pojawiła się osoba zaproszona przez kogoś, która oznajmiła, że pije. Napisała, ze nudziła się więc poszła do sklepu po piwo. Wywalono ją ale ja nie o tym. Nuda to silny wyzwalacz. Kiedy się nudzisz i czegoś ci brakuje łatwo pójść do monopolowego. Każdy kto pił w pewnym sensie się nudził. każdy zna te telefony po alko do znajomych byle pogadać o czymkolwiek. Jak to rośnie elokwencja po alko! Tak się każdemu wydawało. Pił sam w domu ale po trzecim piwie czy kielichu potrzeba rozmowy była tak silna, ze wydzwaniał do znajomych z telefonu jak leci byle dorwać kogoś chętnego do rozmowy. Ośmieszając się przy okazji, ale to szczegół. Życie na trzeźwo - kiedy przychodzi ta prawdziwa trzeźwość, a czasami jest to po kilku latach abstynencji - wyklucza nudę. Przede wszystkim człowiek dobrze się czuje sam ze sobą i nie musi pić by "coś się działo". Kiedy się nudzisz idź na spacer, wykąp się, poczytaj lub porozwiązuj sudoku, umów się ze znajomym na kawę, obejrzyj film na Netflix...możliwości jest mnóstwo.
Ta dziewczyna oznajmiła, ze się nudziła i że brakuje jej imprez, wiec sobie imprezę zorganizowała, kupiła dwadzieścia piw. Zdaje się, że impreza trwa do dziś. Nie chciałabym być na jej miejscu. Bywa, że chodzę do knajpy zobaczyć znajomych, czasami nawet jest impreza ale wychodzę jak już wypiją bo mnie nudzą.
Dla mnie nuda to picie.
czwartek, 6 stycznia 2022
Złość silny wyzwalacz
Odkryłam jakim silnym wyzwalaczem jest złość. Potwornie wkurzyła mnie znajoma. Tak bardzo, że poszłam spać zła. Efekt? Sen, w którym ona i jej facet przyszli mnie odwiedzić i wywalali butelki z alkoholem, które miałam. Piłam w tym śnie. Klasyczny sen alkoholowy, którego od lat już nie miałam. Stąd moje odkrycie. Obudziłam się w nocy - po tym śnie - dalej zła więc zaczęłam zmieniać tę złość w jej przeciwieństwo, czyli spokój, luz i nawet sympatię do owej znajomej. kiedy się udało zasnęłam ponownie. Uważajcie na negatywne emocje takie jak złość czy strach. jak się pojawią trzeba jest zmieniać w swoje przeciwieństwa. To nie jest takie trudne. Może picie we śnie nie jest aż tak destrukcyjne, ale to zawsze jest picie. Niektórzy po takim śnie mają nawet kaca. Nie walczyć ze złością, to nic nie da, jeszcze ją zwiększy. Dać upust - walnąć pięścią w ścianę lub zmienić.
czwartek, 18 listopada 2021
Niezawiniona choroba
czyli alkoholizm, uzależnienie. Jest to choroba, w dodatku niezawiniona. prowadzą do niej problemy emocjonalne, których nałogowiec nie jest w stanie rozwiązać. Najczęściej poczucie odrzucenia, stres ale i dysfunkcyjna rodzina. Alkoholik nie potrafi rozwiązać problemu więc by go zagłuszyć sięga po używkę. Nie ze swojej winy. Niestety, większość ludzi w Polsce - nie wiem jak gdzie indziej - uważa, ze alkoholizm to wybór. Co gorsza pewien psychiatra powiedział mi, ze alkoholizm to nie choroba a ... słabość. Powinni odebrać mu prawo wykonywania zawodu. Gdyby to faktycznie był wybór to alkoholik, któremu znudziłoby się picie po prostu przestałby pić. Niepotrzebny by był odwyk, leczenie i terapia.
Alkoholik któremu nie smakuje alkohol i tak pije. Bo musi. Bo jest chory.
Ale myślę, ze ktoś kto zaczął leczenie i wrócił do picia podjął już świadomą decyzję. I to jest już wybór.
sobota, 23 października 2021
niedziela, 3 października 2021
Choroba jako szansa
Przeczytałam ostatnio, że uzależnienie prowokuje przebudzenie i walkę o swoje życie.
Większość ludzi śpi i budzi się w momencie śmierci kiedy jest za późno. To musi być straszne. Żyją życiem narzuconym przez rodziców, rodzinę, otoczenie. Nie robią tego, lubią, nie odkrywają swoich talentów a podobno każdy ma wrodzony talent. całe życie robią to, czego oczekują inni.
Ktoś, kto zdrowieje z uzależnienia ma szanse się przebudzić, zacząć życie na nowo, odkryć swoją prawdziwą drogę i swoje prawdziwe powołanie. Może marzył, by zostać cyrkowcem ale pracuje w biurze...Jeśli nie jest za stary może to zmienić. grunt to odkryć jaki się ma talent i iść za tym. Robić to, co się kocha.
skoro uzależnienie - jak się zdrowieje - prowokuje przebudzenie to poczucie winy i żalu z powodu tej choroby nie ma sensu.
czwartek, 19 sierpnia 2021
Decyzja o trzeźwości
Każdy może wyjść z nałogu. Każdy. jednemu pomoże terapia - tak jak mnie, innemu hipnoza, jeszcze innemu AA lub anticol. Każda metoda jest dobra. Trzeba tylko podjąć głęboką, wewnętrzną decyzję o trzeźwości i wszystko idzie z górki. To wcale nie jest trudne. Wyjście z nałogu nie jest trudne kiedy już podejmie się taką decyzję. być może jednak najtrudniejsza jest właśnie owa decyzja? I dlatego tylu alko tkwi wciąż w nałogu lub do niego wraca? Może. Ale skoro ja wyszłam sześć lat temu i się trzymam to myślę, ze każdy ma szansę. Najpierw trzeba podjąć decyzję. Potem trzymać się jej. Można chodzić na mityngi jeśli komuś to pomoże. Znam takich, którzy chodzą i trzy razy w tygodniu. Ja akurat wcale ale wystarcza mi grupa wsparcia ludzi, którzy podjęli taką decyzję. (Przypomnę: są to byli pacjenci prywatnego odwyku). W sumie to wcale nie ten odwyk mi pomógł tylko następny. Czasami musi nadejśc właściwy czas ale od nas zależy kiedy to nastąpi.
poniedziałek, 2 sierpnia 2021
Przed po leczeniu
kiedy nachodzi mnie jakieś wspomnienie odgania je myśląc: to było w poprzednim życiu i już tego nie ma. Czas do pójścia na odwyk to moje poprzednie życie, do którego niechętne wracam. Najlepiej wcale o nim nie rozmyślać. Czasami pojawia się jakieś wspomnienie i czuje najczęściej przykrość i żal, a te uczucia prowadzą do nikąd, co najwyżej do frustracji, której bym nie chciała. Staram się sobie mówić, że przeszłości już nie ma. Jest teraźniejszość czyli moje nowe życie. A zmieniłam i postepowanie i myślenie.
I chyba to się liczy.
Powrót z wakacji zawsze jest trochę bolesny. Ale to nic. Za rok znowu wakacje.
poniedziałek, 5 lipca 2021
wakacje
wkrótce jade na wakacje i bardzo się z tego cieszę. Jadę - i mam potrzebę wyjazdu - tylko dlatego, że jestem zdrowa od 5 lat i 5 miesięcy. Przedtem wiecznie zadżumiona nie miałam potrzeby by wyjeżdżać. Nie wyobrażam sobie jak ja żyłam! Generalnie nie wracam myślami do czasu sprzed odwyku. Trudno, było jak było a dziś wybaczam sobie. Wybaczanie jest ważne. Tkwienie w poczuciu winy, poczuciu żalu i krzywdy ściąga w kierunku nałogu. Nie stosuję nie wiadomo jakich metod. Po prostu codziennie powtarzam: wybaczam sobie. I zaczynam w to wierzyć. Wybaczam też innym. Nikogo za swój miniony nałóg nie obwiniam a robiłam to. Tkwienie w poczuciu bycia ofiarą sprawia, ze już zawsze tą ofiarą będziemy. Warto spróbować zmienić schematy myślowe. Codziennie też mówię na głos za co jestem wdzięczna. To pomaga i pozytywnie nastraja.
środa, 16 czerwca 2021
Informacja/zaproszenie
W niedzielę 27 czerwca o godzinie 21 będzie rozmowa ze mną w Antyradiu.
Jest to autorska audycja Krzysztofa Dowgirda - zdrowego od 31 lat więc może być interesująco.
niedziela, 13 czerwca 2021
Nawyki
Kiedy zaczyna się wszystko od nowa stare nawyki trzeba zastąpić nowymi. tylko wtedy te stare staną się
bezużyteczne i znikną. Dawniej cały dzień sączyłam wino a wieczorem brałam tabletki na sen. Teraz unikam alkoholu i leków i nie myślę o nich. Nie byłam prawdomówna ani uczciwa. Teraz mówię prawdę i staram się nikogo nie krzywdzić. Całe dnie spędzałam w domu z butelką. Teraz spotykam się z przyjaciółmi i dużo chodzę. nie czytałam, bo nietrzeźwi nie czytają. Teraz codziennie wieczorem i po południu czytam książkę. Siedem lat nie pisałam. Od opuszczenia odwyku ponad 4 lata temu napisałam 3 książki (trzecia czeka na opinię wydawcy). Miałam czarne myśli, pozbyłam sie ich. Byłam zamknięta w sobie i ponura. jestem otwartą, radosną osobą.
Stare nawyki można zmienić!
poniedziałek, 7 czerwca 2021
Duma
Ostatnio odwiedził mnie Mateusz. bardzo go lubię i cenię więc jak powiedział, że mi ufa i jest ze mnie dumny poczułam się szczęśliwa. Chyba i ja mogę powoli czuć się dumna? Ponad 5 lat trzeźwości i zdrowienia. Zdrowiejący nałogowcy często mają poczucie winy i takie słowa są ważne. Każdego ranka powtarzam: wybaczam sobie i to zaczyna działać.
Dużo zyskuję na trzeźwości. lepiej piszę, właśnie skończyłam książkę i to z pozytywnym przeslaniem. Już nie musze pisać ponurych książek. przeszłam na jasną stronę życia. Lepiej się czuję, mam jasny umysł. Nauczyłam się stawiać granice. i nie mam potrzeby by każdy mnie lubił. Wystarczy by lubili mnie ci, których ja lubię.
Mam spokój w emocjach. Nie ciągnie mnie do używek . Żadnych. Stały się niepotrzebne.
środa, 19 maja 2021
Nigdy nie jest za późno
Po raz kolejny napisała do mnie na FB matka osoby w nałogu. Zupełnie zdesperowana. Zawsze piszą to samo i po prostu ręce opadają. Syn od 11 lat pije, bierze narkotyki, teraz doszły leki. Z rodzicami kontaktuje się tylko jak coś chce. Przymusowe leczenie nic nie dało, wszystkim mówił ze "leczy się' tylko dlatego, ze rodzice mu kazali. O kolejnym odwyku nie chce słyszeć. Wielu nałogowców nie chce się leczyć. Facet stracił juz pracę i prawo jazdy i dalej odmawia leczenia. Może jak straci zdrowie to zmieni zdanie?
Ale nigdy nie jest za późno! Na odwyku w Kobiercu było dwóch facetów w wieku 70 plus. A Jacek z grupy wsparcia ( przypominam; jest to grupa dla byłych pacjentów prywatnego odwyku w Ściejowicach) był na odwyku cztery razy i za czwartym się udało.
ja też w Kobiercu na odwyku przez kilka miesięcy uważałam, że nie potrzebuję leczenia aż zrozumiałam, że jednak potrzebuję. warto więc próbować.
sobota, 1 maja 2021
Niewiele tu teraz piszę..
...ale jestem zdrowa od ponad 5 lat i zajmuję się zdrowieniem, nie uzależnieniem. myślę, ze najwazniejsze w skutecznym zdrowieniu jest podjęcie głębokiej, wewnętrznej decyzji o trzeźwości Wtedy nie grozi powrót do nałogu bo taka decyzja trzyma z dala od używek. miałam czasem ochotę na drinka czy likier ale nigdy nie wprowadziłam tego w czyn i nie była to nigdy silna ochota. Ot, kaprys a nie zamierzam ulegać kaprysom. gdyby nie ta decyzja podjęta 4,5 roku temu na odwyku nigdy bym nie wyzdrowiała. Niemniej uznaję siebie za zdrową bo choc choroba jest nieuleczalna można wyzdrowieć. Najlepsza oznaką zdrowia jest zmiana założeń dotyczących życia i zmiana samego siebie na lepsze. Ja to zrobiłam po blisko pięciu latach trzeźwości. Przestałam też obwiniać się za tę chorobę.
mam wrażenie że skoro wyszłam z tej choroby po tylu latach to każdy może to zrobić. Jeśli chce...
piątek, 20 listopada 2020
Requiem dla snu film
Jak się wam nudzi i macie trochę czasu polecam obejrzec Requiem dla snu, wstrząsajacy film o uzależnieniu Aronofsky'ego.
środa, 4 listopada 2020
To nie substancja uzależnia
Tak jak w tytule: to nie alkohol uzależnia. Mnóstwo ludzi popija i nie wpada w nałóg. Alkoholik wpada bo traktuje alkohol jako regulatora negatywnych emocji. ma niepozałatwiane sprawy niekiedy z dzieciństwa, czuje żal czy ma poczucie odrzucenia, z którym sobie nie radzi. Alkohol ma mu pomóc w poradzeniu sobie z emocjami, które odczuwa w związku z tym poczuciem czy żalem. Dlatego terapia jest bronią numer jeden w walce z uzależnieniem: pomaga uporać się z emocjami.
Ja tez mam pewną niezałatwioną sprawę i żyję z nią. Nie sięgam jednak po alkohol bo terapia uzależnień skutecznie mi pomogła. Myślę jednak, że to dlatego wpadłam w nałóg. Bo nie mogłam się uporać z negatywnymi emocjami . Terapia uczy jak sobie z nimi radzić bez używek.
Powiedzmy, że alkoholik jedzie samochodem i słyszy stukanie spod maski. Zdrowa osoba zatrzyma się i sprawdzi co się dzieje, spróbuje to naprawić. Alkoholik podgłośni radio.
To jest ta różnica.
piątek, 23 października 2020
ciężki czas
ciężkie czasy nastały...pandemia przybiera na sile, trudno mieć super dobry nastrój. Możliwe, ze przybędzie alkoholików bo ludzie mogą popadać w doły. Najgorsze, co może być to chlać teraz, tracić siły i odporność. No ja , dzięki Bogu nie myślę o alkoholu a wręcz wstręt mnie ogarnia. Za dużo tego było kiedyś.
piątek, 16 października 2020
zanim doszłam do siebie...
Okazała się, że nie wystarczy odstawić benzodiazepiny. Wracałam do normalnej konstrukcji psychicznej i intelektualnej ponad 3 lata. Dwa lata temu byłam z koleżanką na Mazurach. Całe dnie spędzałam z nosem w książce. Mówiła, ze jestem depresyjna co mnie dziwiło bo depresji nigdy nie miałam. Pojechałyśmy razem po dwóch latach znowu na ostatnie wakacje, czytałam wtedy jak ona czytała ale też dużo rozmawiałyśmy i spacerowaliśmy. Tyle lat zajęło mi otwarcie się na druga osobę. Tak właśnie działają te leki. W lutym minie 5 lat jak jestem zdrowa ale tak naprawdę zdrowa to jestem gdzieś od roku. Tyle czasu zajeło mi odzyskanie siebie po tym nałogu. I czuje, że jakbym znowu zaczeła to już nigdy nie odzyskałabym siebie ani swojej formy intelektualno - psychicznej, Ale nie zamierzam.
środa, 30 września 2020
epidemia c.d.
trwa i trwa i jest gorzej niż było bo nasz rząd ma nas gdzieś. żadnych obostrzeń nie ma. ludzie się wszędzie tłoczą. Ostatnio na grupie wsparcia nie wpuścili na zdrowiejących do ośrodka gdzie leczą się wciąż chorzy. Płacą sporo to musza być chronieni. Ci co nie płacą np. w szpitalu im. Babińskiego gdzie też byłam tez muszą ale nie wiem jak tam jest.
Od dziś grupa wsparcia będzie się odbywała w remizie niedaleko Krakowa ale i tak nie będę jeździła póki zakażenia nie spadną. Co najwyżej na rocznice koleżanki pod koniec miesiąca. Rocznice są fajne, lubię słuchać co jubilat ma do powiedzenia. To jego dzień.
Zaczynam pisać nową książkę....Mam nadzieję, ze u Was ok.
piątek, 25 września 2020
epidemia a spotkania z grupą
Moją jedyną grypą wsparcia jest grupa w Ściejowicach ale ostatnie spotkanie było w ogrodzie. jest zakaz wchodzenia do środka by nie narażac pacjentów, którzy płacą grubą kase za leczenie. A teraz grupa została chyba juz odwołana nie wiadomo na jak długo skoro sytuacja w kraju jest tragiczna. W Melbourne już prawie nie ma wirusa bo za brak maseczki jest kara w wysokości pięciu tysięcy dolarów i ściśle tego przestrzegają. Poza tym mają limit ludzi w sklepach etc. U nas dno i poruta. Okropny kraj.
poniedziałek, 14 września 2020
I po wakacjach
Wróciłam. I przeczytałam bardzo ciekawy artykuł o ty, dlaczego trzexwiejący alkoholicy zapijają.
Cytuję:
"Mają zbyt duże oczekiwania co do trzeźwego życia. Chcą, aby wszystko dobrze się ułożyło, stawiają sobie zbyt wysokie poprzeczki, chcą być dobrze odbierani społecznie. Tu również odzywa się często ich niecierpliwość i dążenie do szybkiej zmiany. Oczekują wiele od trzeźwego życia, a okazuje się, że takie życie nie jest łatwe, a co gorsza - po okresie zachłyśnięcia się trzeźwieniem bywa monotonne. Nie wytrzymują związanych z trudną sytuacją obciążeń, można powiedzieć, że jest to swoisty brak hartu życiowego. Terapeuci mówią, że to brak umiejętności ważnych dla trzeźwego życia. I tak oczywiście jest: ciągle jeszcze nie potrafią dobrze radzić sobie ze stresem, rozwiązywać problemów, przyjmować i wyrażać krytyki, nie potrafią stawiać sobie realnych, konkretnych celów. Nadal myślą w sposób magiczno-życzeniowy.
(...)
Ciągle jeszcze nie potrafią zaakceptować siebie bezsilnego wobec alkoholu, siebie-alkoholika. To takie bolesne, wstydliwe, trudne. Czują się inni, gorsi, mniej wartościowi, łączy się z tym poczucie niemocy. Nie wytrzymują tych uczuć i tych myśli - łamią abstynencję, aby poczuć się silniejsi. To da im alkohol - poczucie mocy i siły. Nawet jeśli na krótko, to jednak będą je mieli.
- Nawet w terapii pogłębionej odczuwają tęsknotę za tamtym czasem - czasem kompanów, zabawy, beztroski. Tęsknią za zapachem piwa i baru. Mówimy, że to żal po stracie, że powinni definitywnie rozstać się z alkoholem. Piszą pożegnalne listy i robią pożegnalne rysunki. Mimo to tęsknota zostaje i w niesprzyjającym momencie napięcia przejście koło baru piwnego może alkoholika do niego zaprowadzić."
No cóż ja nie zapiłam ale bywa i to często,że czuję się gorsza i mam tak niskie poczucie własnej wartości że byle uwaga sprawia, że czuję się nic nie warta. Nad tym trzeba popracować ale nie bardzo wiem jak. Mowię sobie , że napisałam dobrą ksiązkę , mam na myśli "Nienasyconą", którą WL wystawi do nagród literackich, mam przyjaciółki i paru znajomych no to chyba nie jestem niefajna ale byle uwaga np, że zachowałam się niefajnie zwala mnie z nóg a przecież to się zdarzyć moze kazdemu.
Pozdrawiam powakacyjnie!
sobota, 29 sierpnia 2020
Zdrowienie
Przez tyle lat uwazałam, ze nie mam żadnego problemu, ze nie potzrebuję pomocy, że nie ejstem chora. Zdrowienie zaczeło się w momencie przyznania przed sobą samą, że jednak jest inaczej. nastąpiło to na odwyku po 5 miesiącach pobytu. Gdyby nie to nigdy bym nie wyzdrowiała. ta choroba jest szalenie podstępna. Alkoholik na ogół nie wie, że jest chory. Wmawia sobie, ze może w kazdej chwili przestac pić, ze ma nad alkoholem kontrolę. Nawet jak traci prace a żona odchodzi ona dalej uważa, że ma kontrolę. I nie można mu pomóc dopóki nie uwierzy, że jednak tej kontroli nie ma, że jest chory a więc musi się leczyć. Bywają alkoholicy, którzy wiedzą, ze chorują tylko po prostu nic z tym nie robią. Większośc jednak sie okłamuje bo tak działają mechanizmy tej choroby.
Ok. Jadę na Mazury. Pozdrowienia!
wtorek, 18 sierpnia 2020
Wakacje
Lada dzien jadę na Mazury na wakacje dość krótkie bo 10, 11 dni ale na pewno bezalkoholowe.
Właściwie nawet w czynnym nałogu nigdy nie piłam w naszym domu na Mazurach. Na wakacjach jakoś mnie nie ciągnęło. To był beztroski czas po prostu.
Na grupę na razie nie jeżdżę z powodu dużej liczby zachorowań. Pojadę jak wrócę z Mazur czyli w połowie września.
środa, 5 sierpnia 2020
Nie ciągnie mnie do alko
sobota, 25 lipca 2020
Jak nie zapić?
Jednym ze sposobów by nie wrócić do picia jest samoobserwacja i wyłapywanie objawów nawrotu.
Inna metoda to program HALT. Bardzo skuteczny. Nie nalezy być głodnym, samotnym, rozdrażnionym i zmęczonym.
Stanowcze odmawianie picia alkoholu: nie piję.
Mitingi pomagają w utrzymaniu abstynencji. Niekiedy pomaga takze modlitwa.
Bardzo pomocna jest rozmowa z innych niepijącym alkoholikiem. Moi znajomi z grupy wsparcia rozmawiają czasami po kilka godzin kiedy czują głód. To pomaga.
A oto objawy nawrotu:
FAZA 1 - POWRÓT ZAPRZECZANIA
Zaniepokojenie samopoczuciem. Obawy o niewytrwanie w trzeźwieniu.
Nie przyznawanie się do niepokoju.
FAZA II – ZACHOWANIA UCIECZKOWE I OBRONNE
Przekonanie „Nigdy już nie będę pić”. Przekonywanie samego siebie, że już nigdy nie będę...
Martwienie się o innych zamiast o siebie. Bardziej oceniasz inych niż siebie.
Zachowania obronne. Stajesz się defensywny.
Zachowania kompulsywne. Stajesz się „sztywny” w myśleniu i zachowaniu.
Zachowania impulsywne. Działasz bez zastanowienia.
Skłonność do izolacji od ludzi. Zaczynasz więcej czasu spędzać samotnie.
FAZA III – NARASTANIE KRYZYSU
Widzenie tunelowe. Widzisz mały wycinek życia, nie ogarniając całości.
Sub-depresja, ucieczka w sen. Przygnębienie, smutek, apatia, pustka uczuciowa...
Zanik konstruktywnego planowania. Przestajesz realnie planować dzień i przyszłość.
Plany zaczynają zawodzić. Wynik nierealnego planowania.
FAZA IV – UTRATA ZDOLNOŚCI DO DZIAŁANIA
Marzycielstwo i myślenie życzeniowe Trudności z koncentracją, „gdybanie”.
Poczucie, że niczego nie da się rozwiązać. Poczucie klęski, małe problemy urastają do wielkich.
Niedojrzałe pragnienie bycia szczęśliwym. Myślisz: „Żeby wszystko się magicznie ułożyło”.
Okresy dezorientacji. Częstsze, dłuższe, złość na samego siebie.
Irytacja wobec bliskich. Napięte stosunki z rodziną, przyjaciółmi, kolegami.
Łatwe wpadanie w złość. Ataki gniewu, frustracji i rozdrażnień bez powodu.
FAZA VI - DEPRESJA
Nieregularne odżywianie. Przejadanie lub niedojadanie. Zmiany wagi ciała.
Brak chęci do działania. Czasem nie jesteś w stanie czegokolwiek zrobić.
Zaburzenia snu. Kłopoty ze spaniem, sen płytki, nerwowy.
Zanik struktury dnia. Przestajesz regularnie chodzić spać, wstawać, jeść.
Okresy głębokiej depresji. Coraz częstsze i głębsze przygnębienie, samotność.
FAZA VII – UTRATA KONTROLI NAD ZACHOWANIEM
Nieregularne uczęszczanie na mitingi Opuszczasz terapie znajdując różne usprawiedliwienia.
Postawa typu „nie zależy mi”. Ukrywasz poczucie bezradności.
Jawne odrzucanie pomocy. Odrzucasz pomoc innych, odpychasz ich, lekceważysz.
Niezadowolenie z życia. Zaczynasz myśleć o piciu z powodu „złej” sytuacji.
Uczucie bezsilności i bezradności. Coraz trudniej wziąć się do czegoś – brak wyjścia.
FAZA VIII – ŚWIADOMOŚĆ UTRATY KONTROLI
Użalanie się nad sobą. ...często w celu przyciągnięcia uwagi innych.
Myślenie o towarzyskim piciu. Nadzieja, że picie „pomoże” i że będzie „normalne”.
Świadome kłamanie. Dostrzegasz swoje kłamstwa lecz nie możesz przestać.
Całkowita utrata wiary w siebie. Czujesz się w pułapce, bezużyteczny, niesprawny.
FAZA IX – OGRANICZENIE LICZBY WYBORÓW
Nieuzasadnione pretensje. Złość na kogoś, na cały świat lub na samego siebie.
Przerwanie wszelkiego leczenia i kontaktów Zerwanie kontaktów.
Przytłaczająca samotność, frustracja, gniew Czujesz się kompletnie przytłoczony, bliski obłędu.
Utrata kontroli nad zachowaniem. Nie panujesz nad myśleniem, emocjami i zachowaniem.
FAZA X – EPIZOD NAWROTU CHOROBY
Pierwszy kieliszek (wpadka). Zaczynasz pić aby poradzić sobie z zaburzeniami.
Wstyd i wina. ...oraz uczucie lęku przed przyznaniem się do wpadki.
Bezradność i brak nadziei. Zaczynasz pić w sposób niekontrolowany.
Całkowita utrata kontroli. Zaczynasz pić destrukcyjnie (często i dużo).
Szkody fizyczne, psychiczne, społeczne.
Całkowite załamanie.
"Jest nadzieja"
Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę ze zdecydowanie destrukcyjnego charakteru choroby, jaką jest uzależnienie od alkoholu. Atakuje ona swą ofiarę ze wszystkich stron - atakuje ciało, umysł, uczucia i duszę. Jest to z natury swej choroba śmiertelna. Wiemy, że nie można jej wyleczyć, można jednak zatrzymać jej rozwój. W ciągu minionych 50 lat setki tysięcy alkoholików powstrzymało rozwój swojej choroby i podjęło życie szczęśliwe, efektywne, twórcze i trzeźwe. Niemniej wielką tragedią pozostaje fakt, że wielu alkoholików zdrowieje na jakiś czas, po czym wraca do picia. Mówi się, że około połowa alkoholików, docierających do progu trzeźwości przekracza go i tam zostaje. Wielu z pozostałych ma jeden czy więcej nawrotów choroby, a w końcu wchodzi na stałe w trzeźwe życie. I wreszcie wielu nie może wydostać się z tego, co nazywamy obrotowymi drzwiami - wielokrotnie dochodzą do trzeźwości, a następnie wracają do picia. Niektórzy z nich, oczywiście, w końcu umierają. (...) Cokolwiek jednak by się nie zrobiło, zawsze będą tacy, którzy umrą na tą śmiertelną chorobę. I zbyt wielu nadal będzie umierać, ponieważ jeszcze do końca nie potrafimy skutecznie zapobiegać nawrotom choroby. Nowe strategie zapobiegania nawrotom pomagają jednak tysiącom uciec od tego, co przedtem było wyrokiem śmierci. Ważne jest byśmy skłonnym do nawrotów alkoholikom zanieśli to nowe przesłanie - przesłanie o tym, że naprawdę jest dla nich nadzieja. Czas byśmy również zanieśli przesłanie do placówek odwykowych, przesłanie o tym, ze naszym moralnym obowiązkiem jest robienie wszystkiego co w ludzkiej mocy, by leczyć najbardziej chorych pośród chorych alkoholików..