Wiem, że niekoniecznie trzeba iść na odwyk by zacząć trzeźwieć. Są przypadki, że ktoś przestał pić bo się zakochał. Tak było z moim ojcem alkoholikiem. Miał dwie żony i trzecią partenrkę i pił az poznał Beatę. Beata nie tolerowała alkoholu i ojciec przestał pić bez odwyku, bez terapii, nie był nawet u psychiatry. I nie pił przed śmiercią (pękł mu tętniak) trzynaście lat.
A ja mimo wszystko polecam odwyk - im dłuższy tym lepszy. Sama spędziłam na odwyku rok. najważniejsze to angażować się w terapię bo ona naprawdę pomaga i trzeźwieć dla siebie, przede wszystkim dla siebie a dopiero potem dla bliskich. Mój odwyk trwał rok. Ktoś powie, ze to za długo, że praca., że to wyłączenie z życia. A czy wieloletnie picie nie jest większym wyłączeniem? Cóż to jest rok dla trzeźwości po wielu latach chlania?
Pamiętajcie że w skutek terapii z nałogu wychodzi 20 procent osób.
Blog o uzależnieniu krzyżowym, odwyku i trzeźwości. Uzależnienie krzyżowe, alkoholizm, lekomania, alkohol, leki, benzodiazepiny, odwyk, terapia
środa, 30 października 2019
Komentarze
od roku nie pojawił się żaden komentarz a przedtem było ich sporo. Mam wrażenie że coś tutaj zostało zablokowane a pojecia nie mam gdzie i co. W każdym razie nie jest to efekt mojego działania. Szkoda ze tak jest bo był z Wami kontakt a teraz go nie ma.
niedziela, 6 października 2019
"Nienasycona" (moja nowa powieść) - fragment
Moja najnowsza powieść o kobiecie uzależnionej od alkoholu i leków ukaże się w pierwszym kwartale 2020 roku.
A oto fragment:
A oto fragment:
Rankiem
– już bez ortezy - wyruszyła autobusem
do Bukowiny. Willa była pełna ludzi, wszystkie pokoje zajęte.
Przywitała się z gospodynią i zaszyła na wynajętym poddaszu. Natychmiast
otworzyła wino. Było południe.
Po
osuszeniu pierwszej butelki zadzwoniła do Mariusza.
–
Cześć! Zgadnij, gdzie jestem! Masz czas wieczorem?
–
Szkoda, że mnie nie uprzedziłaś – westchnął. – Wiesz, że mam córeczkę. Ale może
moi rodzice posiedzą z nią te dwie, trzy godziny. Przyjadę po ciebie o ósmej.
Wcześniej jestem zajęty. Mamy tu mnóstwo turystów. Cieszę się, że przyjechałaś.
Do
wieczora skubnęła trochę obiadu w jadalni, przebrała się w sukienkę i wypiła
drugą butelkę wina. Na wszelki wypadek zażyła też trzy tabletki na uspokojenie.
Mariusz
przyjechał punktualnie o ósmej. Bryczką, jak zawsze. Zmarszczył brwi, kiedy
Agata chwiejąc się na nogach i wyraźnie zataczając, gramoliła się do bryczki.
–
No wrszcie – bełkotała.
Nie
pojechali do restauracji ani pubu. Przewiózł ją kawałek i zatrzymał bryczkę.
–
A gdzi rstauracja? – zdziwiła się. – Chce dorstracji alb pbu.
Mariusz
milczał. Patrzył w przestrzeń.
–
Odwiozę cię z powrotem – powiedział w końcu do Agaty.Tego już nie usłyszała, bo
zasnęła. Zaniósł ją do pokoju.
Obudziła
się w południe. Nic nie pamiętała. Upiornie bolała ją głowa, ręce się trzęsły.
Znowu te mdłości.
Po
wymuszonym prysznicu poszła do sklepu. Z plecakiem.
Mimo
kilku kieliszków wina pamięć nie wracała.
Kiedy
przyjechałam, zastanawiała się. Raczej wczoraj niż dzisiaj. Czemu spałam w
sukience i z torebką? Czy widziałam się z Mariuszem?
Nic.
Czarna dziura.
Po
południu, rozochocona winem i czerwona na twarzy, zadzwoniła do Mariusza.
–
Przyjechałam! – oznajmiła radośnie. – Jestem w willi i jest piątek. Na pewno
skończyłeś już pracę lub kończysz lada moment. Spotkamy się?
Mariusz
milczał.
–
Halo? Mariusz?
–
Możemy się spotkać. Za godzinę – powiedział sucho i się rozłączył.
Chyba
nie jest w humorze, pomyślała.
Czekała
w dżinsach i bluzce. W rozmiarze L. Na twarz nałożyła dużą ilość podkładu i
pudru. Tym razem pojechali do „ich” restauracji. Ale Mariusz siedział milczący.
Zamówił tylko kawę.
–
Zjesz obiad? Deser? – zapytał. – Co ci zamówić?
–
Nie pijemy nic? – zdziwiła się.
–
Ja nie – powiedział.
–
Hm. W takim razie poproszę… hm… kawę.
Kiedy
kelner przyjął zamówienie i odszedł, Mariusz popatrzył na nią przenikliwie. Nie
uśmiechał się.
–
Agata, czy ty masz jakieś problemy?
–
Ja? A skąd! – Próbowała się roześmiać.
Coś
jest nie tak, pomyślała.
–
Wiesz, że wczoraj się widzieliśmy? – spytał powoli.
Zrobiło
jej się gorąco. Poczuła, jak rumieniec pokrywa jej upudrowaną twarz. Pat.
–
Wczoraj? – wyjąkała.
Kelner
przyniósł kawę. Upiła łyk. Wyschło jej w gardle.
–
Tak, wczoraj. Byłaś tak pijana, że zasnęłaś w bryczce. Bełkotałaś.
Myślała
gorączkowo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)