środa, 9 marca 2022

Polecam

 Kobieta, samotność i współczesne demony. - "Nienasycona"



ŚREDNIA OCEN
6,7 6,7 / 10

OCEŃ KSIĄŻKĘ
         
DODAJ DO BIBLIOTECZKI

wtorek, 8 lutego 2022

6 rocznica i felieton dla GW

 Z okazji 6 rocznicy mojej trzeźwości przypominam felieton, który napisałam na zlecenie Wysokich Obcasów:

Książka Magdy Omilianowicz „Mistrzynie kamuflażu” rozpoczyna się od cytatu:

„Alkoholik się nie liczy.

Alkoholik jest obrzydliwy.

Alkoholik jest godny pożałowania.

Jest niechciany, niepożądany.

A alkoholiczka jest kimś znacznie gorszym.”

Mika Dunin

 

Ostatnio koleżanka z grupy wsparcia, na której jestem w każdy czwartek (grupa wsparcia dla byłych pacjentów prywatnego odwyku w Ściejowicach pod Krakowem) opowiedziała taką historyjkę:

- Wpadł do nas kolega. Z flaszką whisky. Mąż od razu zastrzegł wskazując na mnie: „Ona tak strasznie struła się alkoholem, ze do końca życia nie będzie piła”.

To nie wstyd chlać tak by aż się zatruć. Wstydem jest przyznać się do alkoholizmu.

Na odwyku w Ściejowicach byłam pięć lat temu. Na jedenaście osób były dwie kobiety. Potem znalazłam się na publicznym odwyku, gdzie na czterdzieści osiem osób było dziesięć kobiet. Podobno dziś znacznie więcej alkoholiczek zgłasza się na leczenie jednak wciąż – w mentalności kobiet – znacznie większym wstydem od chlania jest łatka alkoholiczki. Dlatego rzadko zgłaszają się na terapię. Rzadko szukają pomocy. Wolą pić byle w ukryciu. Byleby nikt się nie dowiedział i nie zaczął podejrzewać, że może mają poważny problem. Pijący facet jest coraz gorzej postrzegany ale nie aż tak źle. O pijanych mężczyznach krążą nawet dowcipy w stylu: wraca do domu zachlany mąż…O kobietach dowcipów nie ma. Przekonanie, że kobieta Polka jest kapłanką ogniska domowego jest dla niej szalenie krzywdzące. Bo kapłanka nie może być alkoholiczką. A jak zgłosi się na odwyk to znaczy, ze nią jest.

Zatem pijące Polki się kamuflują. Alkoholiczki są w tym mistrzyniami. Opuchnięte twarze, sińce pod oczami przykrywają makijażem. Perfumują się by ordynarnie nie wionęło wódą. Nie nawalają w pracy. Dbają o dom i męża. Bywa, że partner latami nie wie, że partnerka pije. Tak było u mnie. Pracowałam w Twoim Stylu. Artykuły oddawałam w terminie. Byłam na wszystkich zebraniach. Ani razu nie pokazałam się w redakcji pod wpływem. W domu był codziennie inny obiad, pranie zrobione, mieszkanie wysprzątane. Wprawdzie wieczorem stała na moim biurku otwarta butelka wina ale co złego w kilku kieliszkach przed snem? Sęk w tym, że to była druga butelka. Ale mój partner tego nawet nie podejrzewał. Nie zataczałam się, nie bełkotałam. Doskonale wiedziałam ile mogę wypić by do takiej sytuacji nie doszło. Nigdy nie usłyszałam: masz problem z alkoholem”. A problem był.

W mojej najnowszej powieści ‘Nienasycona” bohaterka Agata – alkoholiczka i lekomanka – codziennie kupuje spora ilość alkoholu. Ale robi to w kilku sklepach tak by nawet sprzedawczyni niczego nie podejrzewała. Okłamuje najlepsza przyjaciółkę twierdząc, że nie ma problemu z piciem. Okłamuje ojca, który wyciąga do niej pomocną dłoń. Okłamuje wszystkich. Rozpędzonej machiny nałogu nikt już nie zatrzyma.

Przed trzydziestką zaczęłam pić w domu. Puste butelki chowałam do szafy. Mieszkałam wtedy w mieszkaniu obok mamy i Maćka. Kiedy mama znajdowała butelki w mojej szafie szłam w zaparte: to nie moje Albo: to jakieś stare butelki sprzed roku. Mama wierzyła. Bo chciała wierzyć. Maciek domyślał się prawdy. Sam miał problemy z alkoholem a swój swojego zawsze pozna.

Mój biologiczny ojciec Andrzej był alkoholikiem. Opanował się – całkiem przestał pić – osiemnaście lat przed śmiercią. Zrobił to dla kobiety, w któ®ej się zakochał. Podobnie jak w „Nienasyconej” ojciec Agaty również mój ojciec – już po śmierci mamy i Maćka – postanowił mi pomóc. Zaprosił mnie do swojego domu na trzy tygodnie na swego rodzaju detoks. Nie piłam, czułam się świetnie. Ale tak jak Agata nie przyznałam się do problemu. Nie chciałam być alkoholiczką. Bo alkoholiczka brzmi strasznie.

Jak pisze Magda Omilianowicz: „Ludzie tak na to patrzą, bo wciąż mamy to w naszym kodzie językowym, w społecznym języku. Taki skrót: „lubię się napić” jest OK. Ale „mam problem z alkoholem” już nie jest OK. A alkoholiczka to wciąż w oczach wielu rynsztok”.

Nie piję od czterech lat. 3 lutego 2020 miałam czwartą rocznice trzeźwości. Od czterech lat oficjalnie jestem alkoholiczką. Trzeźwą. I dobrze mi z tym. Już nie muszę wstydzić się na ulicy opuchniętej twarzy. Bać się, czy cuchnie ode mnie alkoholem. Czy przypadkiem nogi mi się nie plączą?

Wygrywam tę walkę. Codziennie. Każdego dnia powtarzam sobie: dziś nie piję”.

Katarzyna T. Nowak

 

 


niedziela, 16 stycznia 2022

Czynny alkoholik to nie jest biedny miś!

 Czynny alkoholik zazwyczaj ma jakiś nierozwiązany problem emocjonalny, często z dzieciństwa. Kłopot polega na tym, że zamiast go rozwiązać hoduje w sobie poczucie krzywdy, które podlewane alkoholem urasta do olbrzymich rozmiarów. Wszystko po to by chlać i rozczulać się nad sobą. Nierzadko czynny alkoholik uważa siebie za mega wrażliwego, empatycznego i skrzywdzonego podczas gdy targają nim wyłącznie dwa uczucia: zadowolenie kiedy flaszka jest pełna i panika gdy pustoszeje. Inni ludzie go nie obchodzą. Alkohol skutecznie zabija i wrażliwość i empatię. Czynny alkoholik ma rozdmuchane ego i hoduje swój problem bo lubi czuć się skrzywdzony. Nie zauważa, ze swoim chlaniem krzywdzi wszystkich wokół siebie. Nie jest ani wrażliwy ani empatyczny. Raczej żałosny. Już nie mówiąc o tym, ze ten nałóg jest mega pospolity. 

wtorek, 11 stycznia 2022

Nuda, czyli równie silny wyzwalacz

 Ostatnio na czacie mojej grupy wsparcia (byłych pacjentów odwyku) pojawiła się osoba zaproszona przez kogoś, która oznajmiła, że pije. Napisała, ze nudziła się więc poszła do sklepu po piwo. Wywalono ją ale ja nie o tym. Nuda to silny wyzwalacz. Kiedy się nudzisz i czegoś ci brakuje łatwo pójść do monopolowego. Każdy kto pił w pewnym sensie się nudził. każdy zna te telefony po alko do znajomych byle pogadać o czymkolwiek. Jak to rośnie elokwencja po alko! Tak się każdemu wydawało. Pił sam w domu ale po trzecim piwie czy kielichu potrzeba rozmowy była tak silna, ze wydzwaniał do znajomych z telefonu jak leci byle dorwać kogoś chętnego do rozmowy. Ośmieszając się przy okazji, ale to szczegół. Życie na trzeźwo - kiedy przychodzi ta prawdziwa trzeźwość, a czasami jest to po kilku latach abstynencji - wyklucza nudę. Przede wszystkim człowiek dobrze się czuje sam ze sobą i nie musi  pić by "coś się działo". Kiedy się nudzisz idź na spacer, wykąp się, poczytaj lub porozwiązuj sudoku, umów się ze znajomym na kawę, obejrzyj film na Netflix...możliwości jest mnóstwo.

Ta dziewczyna oznajmiła, ze się nudziła i że brakuje jej imprez, wiec sobie imprezę zorganizowała, kupiła dwadzieścia piw. Zdaje się, że impreza trwa do dziś. Nie chciałabym być na jej miejscu. Bywa, że chodzę do knajpy zobaczyć znajomych, czasami nawet jest impreza ale wychodzę jak już wypiją bo mnie nudzą. 

Dla mnie nuda to picie. 

czwartek, 6 stycznia 2022

Złość silny wyzwalacz

 Odkryłam jakim silnym wyzwalaczem jest złość. Potwornie wkurzyła mnie znajoma. Tak bardzo, że poszłam spać zła. Efekt? Sen, w którym ona i jej facet przyszli mnie odwiedzić i wywalali butelki z alkoholem, które miałam. Piłam w tym śnie. Klasyczny sen alkoholowy, którego od lat już nie miałam. Stąd moje odkrycie. Obudziłam się w nocy - po tym śnie - dalej zła więc zaczęłam zmieniać tę złość w jej przeciwieństwo, czyli spokój, luz i nawet sympatię do owej znajomej. kiedy się udało zasnęłam ponownie. Uważajcie na negatywne emocje takie jak złość czy strach. jak się pojawią trzeba jest zmieniać w swoje przeciwieństwa. To nie jest takie trudne. Może picie we śnie nie jest aż tak destrukcyjne, ale to zawsze jest picie. Niektórzy po takim śnie mają nawet kaca. Nie walczyć ze złością, to nic nie da, jeszcze ją zwiększy. Dać upust - walnąć pięścią w ścianę lub zmienić.