Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lekomania. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lekomania. Pokaż wszystkie posty

środa, 9 marca 2022

Polecam

 Kobieta, samotność i współczesne demony. - "Nienasycona"



ŚREDNIA OCEN
6,7 6,7 / 10

OCEŃ KSIĄŻKĘ
         
DODAJ DO BIBLIOTECZKI

wtorek, 11 stycznia 2022

Nuda, czyli równie silny wyzwalacz

 Ostatnio na czacie mojej grupy wsparcia (byłych pacjentów odwyku) pojawiła się osoba zaproszona przez kogoś, która oznajmiła, że pije. Napisała, ze nudziła się więc poszła do sklepu po piwo. Wywalono ją ale ja nie o tym. Nuda to silny wyzwalacz. Kiedy się nudzisz i czegoś ci brakuje łatwo pójść do monopolowego. Każdy kto pił w pewnym sensie się nudził. każdy zna te telefony po alko do znajomych byle pogadać o czymkolwiek. Jak to rośnie elokwencja po alko! Tak się każdemu wydawało. Pił sam w domu ale po trzecim piwie czy kielichu potrzeba rozmowy była tak silna, ze wydzwaniał do znajomych z telefonu jak leci byle dorwać kogoś chętnego do rozmowy. Ośmieszając się przy okazji, ale to szczegół. Życie na trzeźwo - kiedy przychodzi ta prawdziwa trzeźwość, a czasami jest to po kilku latach abstynencji - wyklucza nudę. Przede wszystkim człowiek dobrze się czuje sam ze sobą i nie musi  pić by "coś się działo". Kiedy się nudzisz idź na spacer, wykąp się, poczytaj lub porozwiązuj sudoku, umów się ze znajomym na kawę, obejrzyj film na Netflix...możliwości jest mnóstwo.

Ta dziewczyna oznajmiła, ze się nudziła i że brakuje jej imprez, wiec sobie imprezę zorganizowała, kupiła dwadzieścia piw. Zdaje się, że impreza trwa do dziś. Nie chciałabym być na jej miejscu. Bywa, że chodzę do knajpy zobaczyć znajomych, czasami nawet jest impreza ale wychodzę jak już wypiją bo mnie nudzą. 

Dla mnie nuda to picie. 

czwartek, 6 stycznia 2022

Złość silny wyzwalacz

 Odkryłam jakim silnym wyzwalaczem jest złość. Potwornie wkurzyła mnie znajoma. Tak bardzo, że poszłam spać zła. Efekt? Sen, w którym ona i jej facet przyszli mnie odwiedzić i wywalali butelki z alkoholem, które miałam. Piłam w tym śnie. Klasyczny sen alkoholowy, którego od lat już nie miałam. Stąd moje odkrycie. Obudziłam się w nocy - po tym śnie - dalej zła więc zaczęłam zmieniać tę złość w jej przeciwieństwo, czyli spokój, luz i nawet sympatię do owej znajomej. kiedy się udało zasnęłam ponownie. Uważajcie na negatywne emocje takie jak złość czy strach. jak się pojawią trzeba jest zmieniać w swoje przeciwieństwa. To nie jest takie trudne. Może picie we śnie nie jest aż tak destrukcyjne, ale to zawsze jest picie. Niektórzy po takim śnie mają nawet kaca. Nie walczyć ze złością, to nic nie da, jeszcze ją zwiększy. Dać upust - walnąć pięścią w ścianę lub zmienić. 

czwartek, 18 listopada 2021

Niezawiniona choroba

 czyli  alkoholizm, uzależnienie. Jest to choroba, w dodatku niezawiniona. prowadzą do niej problemy emocjonalne, których nałogowiec nie jest w stanie rozwiązać. Najczęściej poczucie odrzucenia, stres ale i dysfunkcyjna rodzina. Alkoholik nie potrafi rozwiązać problemu więc by go zagłuszyć sięga po używkę. Nie ze swojej winy. Niestety, większość ludzi w Polsce - nie wiem jak gdzie indziej - uważa, ze alkoholizm to wybór. Co gorsza pewien psychiatra  powiedział mi, ze alkoholizm to nie choroba a ... słabość. Powinni odebrać mu prawo wykonywania zawodu. Gdyby to faktycznie był wybór to alkoholik, któremu znudziłoby się picie po prostu przestałby pić. Niepotrzebny by był odwyk, leczenie i terapia. 

Alkoholik któremu nie smakuje alkohol i tak pije. Bo musi. Bo jest chory.

Ale myślę, ze ktoś kto zaczął leczenie i wrócił do picia podjął już świadomą decyzję. I to jest już wybór. 

niedziela, 3 października 2021

Choroba jako szansa

 Przeczytałam ostatnio, że uzależnienie prowokuje przebudzenie i walkę o swoje życie. 

Większość ludzi śpi i budzi się w momencie śmierci kiedy jest za późno. To musi być straszne. Żyją życiem narzuconym przez rodziców, rodzinę, otoczenie. Nie robią tego, lubią, nie odkrywają swoich talentów a podobno każdy ma wrodzony talent. całe życie robią to, czego oczekują inni. 

Ktoś, kto zdrowieje z uzależnienia ma szanse się przebudzić, zacząć życie na nowo, odkryć swoją prawdziwą drogę i swoje prawdziwe powołanie. Może marzył, by zostać cyrkowcem ale pracuje w biurze...Jeśli nie jest za stary może to zmienić. grunt to odkryć jaki się ma talent i iść za tym. Robić to, co się kocha. 

skoro uzależnienie - jak się zdrowieje - prowokuje przebudzenie to poczucie winy i żalu z powodu tej choroby nie ma sensu. 

czwartek, 19 sierpnia 2021

Decyzja o trzeźwości

 Każdy może wyjść z nałogu. Każdy. jednemu pomoże terapia  - tak jak mnie, innemu hipnoza, jeszcze innemu AA lub anticol. Każda metoda jest dobra. Trzeba tylko podjąć głęboką, wewnętrzną decyzję o trzeźwości i wszystko idzie z górki. To wcale nie jest trudne. Wyjście z nałogu nie jest trudne kiedy już podejmie się taką decyzję. być może jednak najtrudniejsza jest właśnie owa decyzja? I dlatego tylu alko tkwi wciąż w nałogu lub do niego wraca? Może. Ale skoro ja wyszłam sześć lat temu i się trzymam to myślę, ze każdy ma szansę. Najpierw trzeba podjąć decyzję. Potem trzymać się jej. Można chodzić na mityngi jeśli komuś to pomoże. Znam takich, którzy chodzą i trzy razy w tygodniu. Ja akurat wcale ale wystarcza mi grupa wsparcia ludzi, którzy podjęli taką decyzję. (Przypomnę: są to byli pacjenci prywatnego odwyku). W sumie to wcale nie ten odwyk mi pomógł tylko następny. Czasami musi nadejśc właściwy czas ale od nas zależy kiedy to nastąpi.

poniedziałek, 5 lipca 2021

wakacje

 wkrótce jade na wakacje i bardzo się z tego cieszę. Jadę - i mam potrzebę wyjazdu - tylko dlatego, że jestem zdrowa od 5 lat i 5 miesięcy. Przedtem wiecznie zadżumiona nie miałam potrzeby by wyjeżdżać. Nie wyobrażam sobie jak ja żyłam! Generalnie nie wracam myślami do czasu sprzed odwyku. Trudno, było jak było a dziś wybaczam sobie. Wybaczanie jest ważne. Tkwienie w poczuciu winy, poczuciu żalu i krzywdy ściąga w kierunku nałogu. Nie stosuję nie wiadomo jakich metod. Po prostu codziennie powtarzam: wybaczam sobie. I zaczynam w to wierzyć. Wybaczam też innym. Nikogo za swój miniony nałóg nie obwiniam a robiłam to. Tkwienie w poczuciu bycia ofiarą sprawia, ze już zawsze tą ofiarą będziemy. Warto spróbować zmienić schematy myślowe. Codziennie też mówię na głos za co jestem wdzięczna. To pomaga i pozytywnie nastraja. 



środa, 16 czerwca 2021

Informacja/zaproszenie

 W niedzielę 27 czerwca o godzinie 21 będzie rozmowa ze mną w Antyradiu.

Jest to autorska audycja Krzysztofa Dowgirda - zdrowego od 31 lat więc może być interesująco. 

niedziela, 13 czerwca 2021

Nawyki

 Kiedy zaczyna się wszystko od nowa stare nawyki trzeba zastąpić nowymi. tylko wtedy te stare staną się 

bezużyteczne i znikną. Dawniej cały dzień sączyłam wino a wieczorem brałam tabletki na sen. Teraz unikam alkoholu i leków i nie myślę o nich. Nie byłam prawdomówna ani uczciwa. Teraz mówię prawdę i staram się nikogo nie krzywdzić. Całe dnie spędzałam w domu z butelką. Teraz spotykam się z przyjaciółmi i dużo chodzę. nie czytałam, bo nietrzeźwi nie czytają. Teraz codziennie wieczorem i po południu czytam książkę. Siedem lat nie pisałam. Od opuszczenia odwyku ponad 4 lata temu napisałam 3 książki (trzecia czeka na opinię wydawcy). Miałam czarne myśli, pozbyłam sie ich. Byłam zamknięta w sobie i ponura. jestem otwartą, radosną osobą. 

Stare nawyki można zmienić!

poniedziałek, 7 czerwca 2021

Duma

 Ostatnio odwiedził mnie Mateusz. bardzo go lubię i cenię więc jak powiedział, że mi ufa i jest ze mnie dumny poczułam się szczęśliwa. Chyba i ja mogę powoli czuć się dumna? Ponad 5 lat trzeźwości i zdrowienia. Zdrowiejący nałogowcy często mają poczucie winy i takie słowa są ważne. Każdego ranka powtarzam: wybaczam sobie i to zaczyna działać. 

Dużo zyskuję na trzeźwości. lepiej piszę, właśnie skończyłam książkę i to z pozytywnym przeslaniem. Już nie musze pisać ponurych książek. przeszłam na jasną stronę życia. Lepiej się czuję, mam jasny umysł. Nauczyłam się stawiać granice. i nie mam potrzeby by każdy mnie lubił. Wystarczy by lubili mnie ci, których ja lubię. 

Mam spokój w emocjach. Nie ciągnie mnie do używek . Żadnych. Stały się niepotrzebne. 

środa, 19 maja 2021

Nigdy nie jest za późno

 Po raz kolejny napisała do mnie na FB matka osoby w nałogu. Zupełnie zdesperowana. Zawsze piszą to samo i po prostu ręce opadają. Syn od 11 lat pije, bierze narkotyki, teraz doszły leki. Z rodzicami kontaktuje się tylko jak coś chce. Przymusowe leczenie nic nie dało, wszystkim mówił ze "leczy się' tylko dlatego, ze rodzice mu kazali. O kolejnym odwyku nie chce słyszeć. Wielu nałogowców nie chce się leczyć. Facet stracił juz pracę i prawo jazdy i dalej odmawia leczenia. Może jak straci zdrowie to zmieni zdanie?

Ale nigdy nie jest za późno! Na odwyku w Kobiercu było dwóch facetów w wieku 70 plus. A Jacek z grupy wsparcia ( przypominam; jest to grupa dla byłych pacjentów prywatnego odwyku w Ściejowicach) był na odwyku cztery razy i za czwartym się udało. 

ja też w Kobiercu na odwyku przez kilka miesięcy uważałam, że nie potrzebuję leczenia aż zrozumiałam, że jednak potrzebuję. warto więc próbować. 

sobota, 1 maja 2021

Niewiele tu teraz piszę..

 ...ale jestem zdrowa od ponad 5 lat i zajmuję się zdrowieniem, nie uzależnieniem. myślę, ze najwazniejsze w skutecznym zdrowieniu jest podjęcie głębokiej, wewnętrznej decyzji o trzeźwości Wtedy nie grozi powrót do nałogu bo taka decyzja trzyma z dala od używek. miałam czasem ochotę na drinka czy likier ale nigdy nie wprowadziłam tego w czyn i nie była to nigdy silna ochota. Ot, kaprys a nie zamierzam ulegać kaprysom. gdyby nie ta decyzja podjęta 4,5 roku temu na odwyku nigdy bym nie wyzdrowiała. Niemniej uznaję siebie za zdrową bo choc choroba jest nieuleczalna można wyzdrowieć. Najlepsza oznaką zdrowia jest zmiana założeń dotyczących życia i zmiana samego siebie na lepsze. Ja to zrobiłam po blisko pięciu latach trzeźwości. Przestałam też obwiniać się za tę chorobę. 

mam wrażenie że skoro wyszłam z tej choroby po tylu latach to każdy może to zrobić. Jeśli chce...

środa, 4 listopada 2020

To nie substancja uzależnia

 Tak jak w tytule: to nie alkohol uzależnia. Mnóstwo ludzi popija i nie wpada w nałóg. Alkoholik wpada bo traktuje alkohol jako regulatora negatywnych emocji. ma niepozałatwiane sprawy niekiedy z dzieciństwa, czuje żal czy ma poczucie odrzucenia, z którym sobie nie radzi. Alkohol ma mu pomóc w poradzeniu sobie z emocjami, które odczuwa w związku z tym poczuciem czy żalem. Dlatego terapia jest bronią numer jeden w walce z uzależnieniem: pomaga uporać się z emocjami.

Ja tez mam pewną niezałatwioną sprawę i żyję z nią. Nie sięgam jednak po alkohol bo terapia uzależnień skutecznie mi pomogła. Myślę jednak, że to dlatego wpadłam w nałóg. Bo nie mogłam się uporać z negatywnymi emocjami . Terapia uczy jak sobie z nimi radzić bez używek.

Powiedzmy, że alkoholik jedzie samochodem i słyszy stukanie spod maski. Zdrowa osoba zatrzyma się i sprawdzi co się dzieje, spróbuje to naprawić. Alkoholik podgłośni radio. 

To jest ta różnica.


piątek, 23 października 2020

ciężki czas

 ciężkie czasy nastały...pandemia przybiera na sile, trudno mieć super dobry nastrój. Możliwe, ze przybędzie alkoholików bo ludzie mogą popadać w doły. Najgorsze, co może być to chlać teraz, tracić siły i odporność. No ja , dzięki Bogu nie myślę o alkoholu a wręcz wstręt mnie ogarnia. Za dużo tego było kiedyś. 

piątek, 16 października 2020

zanim doszłam do siebie...

 Okazała się, że nie wystarczy odstawić benzodiazepiny. Wracałam do normalnej konstrukcji psychicznej i intelektualnej ponad 3 lata. Dwa lata temu byłam z koleżanką na Mazurach. Całe dnie spędzałam z nosem w książce. Mówiła, ze jestem depresyjna co mnie dziwiło bo depresji nigdy nie miałam. Pojechałyśmy razem po dwóch latach znowu na ostatnie wakacje, czytałam wtedy jak ona czytała  ale też dużo rozmawiałyśmy i spacerowaliśmy. Tyle lat zajęło mi otwarcie się na druga osobę. Tak właśnie działają te leki. W lutym minie 5 lat jak jestem zdrowa ale tak naprawdę zdrowa to jestem gdzieś od roku. Tyle czasu zajeło mi odzyskanie siebie po tym nałogu. I czuje, że jakbym znowu zaczeła to już nigdy nie odzyskałabym siebie ani swojej formy intelektualno - psychicznej, Ale nie zamierzam.

środa, 30 września 2020

epidemia c.d.

 trwa i trwa i jest gorzej niż było bo nasz rząd ma nas gdzieś. żadnych obostrzeń nie ma. ludzie się wszędzie tłoczą. Ostatnio na grupie wsparcia nie wpuścili na zdrowiejących do ośrodka gdzie leczą się wciąż chorzy. Płacą sporo to musza być chronieni. Ci co nie płacą np. w szpitalu im. Babińskiego gdzie też byłam tez muszą ale nie wiem jak tam jest. 

Od dziś grupa wsparcia będzie się odbywała w remizie niedaleko Krakowa ale i tak nie będę jeździła póki zakażenia nie spadną. Co najwyżej na rocznice koleżanki pod koniec miesiąca. Rocznice są fajne, lubię słuchać co jubilat ma do powiedzenia. To jego dzień. 

Zaczynam pisać nową książkę....Mam nadzieję, ze u Was ok.

piątek, 25 września 2020

epidemia a spotkania z grupą

 Moją jedyną grypą wsparcia jest grupa w Ściejowicach ale ostatnie spotkanie było w ogrodzie. jest zakaz wchodzenia do środka by nie narażac pacjentów, którzy płacą grubą kase  za leczenie. A teraz grupa została chyba juz odwołana nie wiadomo na jak długo skoro sytuacja w kraju jest tragiczna. W Melbourne już prawie nie ma wirusa bo za brak maseczki jest kara w wysokości pięciu tysięcy dolarów i ściśle tego przestrzegają. Poza tym mają limit ludzi w sklepach etc. U nas dno i poruta. Okropny kraj. 

poniedziałek, 14 września 2020

I po wakacjach

 Wróciłam. I przeczytałam bardzo ciekawy artykuł o ty, dlaczego trzexwiejący alkoholicy zapijają.

Cytuję: 

"Mają zbyt duże oczekiwania co do trzeźwego życia. Chcą, aby wszystko dobrze się ułożyło, stawiają sobie zbyt wysokie poprzeczki, chcą być dobrze odbierani społecznie. Tu również odzywa się często ich niecierpliwość i dążenie do szybkiej zmiany. Oczekują wiele od trzeźwego życia, a okazuje się, że takie życie nie jest łatwe, a co gorsza - po okresie zachłyśnięcia się trzeźwieniem bywa monotonne. Nie wytrzymują związanych z trudną sytuacją obciążeń, można powiedzieć, że jest to swoisty brak hartu życiowego. Terapeuci mówią, że to brak umiejętności ważnych dla trzeźwego życia. I tak oczywiście jest: ciągle jeszcze nie potrafią dobrze radzić sobie ze stresem, rozwiązywać problemów, przyjmować i wyrażać krytyki, nie potrafią stawiać sobie realnych, konkretnych celów. Nadal myślą w sposób magiczno-życzeniowy.

(...)

Ciągle jeszcze nie potrafią zaakceptować siebie bezsilnego wobec alkoholu, siebie-alkoholika. To takie bolesne, wstydliwe, trudne. Czują się inni, gorsi, mniej wartościowi, łączy się z tym poczucie niemocy. Nie wytrzymują tych uczuć i tych myśli - łamią abstynencję, aby poczuć się silniejsi. To da im alkohol - poczucie mocy i siły. Nawet jeśli na krótko, to jednak będą je mieli.
- Nawet w terapii pogłębionej odczuwają tęsknotę za tamtym czasem - czasem kompanów, zabawy, beztroski. Tęsknią za zapachem piwa i baru. Mówimy, że to żal po stracie, że powinni definitywnie rozstać się z alkoholem. Piszą pożegnalne listy i robią pożegnalne rysunki. Mimo to tęsknota zostaje i w niesprzyjającym momencie napięcia przejście koło baru piwnego może alkoholika do niego zaprowadzić."


No cóż ja nie zapiłam ale bywa i to często,że czuję się gorsza i mam tak niskie poczucie własnej wartości że byle uwaga sprawia, że czuję się nic nie warta. Nad tym trzeba popracować ale nie bardzo wiem jak. Mowię sobie , że napisałam dobrą ksiązkę , mam na myśli "Nienasyconą", którą WL wystawi do nagród literackich, mam przyjaciółki i paru znajomych no to chyba nie jestem niefajna ale byle uwaga np, że zachowałam się niefajnie zwala mnie z nóg a przecież to się zdarzyć moze kazdemu.

Pozdrawiam powakacyjnie!

sobota, 29 sierpnia 2020

Zdrowienie

Przez tyle lat uwazałam, ze nie mam żadnego problemu, ze nie potzrebuję pomocy, że nie ejstem chora. Zdrowienie zaczeło się w momencie przyznania przed sobą samą, że jednak jest inaczej. nastąpiło to na odwyku po 5 miesiącach pobytu. Gdyby nie to nigdy bym nie wyzdrowiała. ta choroba jest szalenie podstępna. Alkoholik na ogół nie wie, że jest chory. Wmawia sobie, ze może w kazdej chwili przestac pić, ze ma nad alkoholem kontrolę. Nawet jak traci prace a żona odchodzi ona dalej uważa, że ma kontrolę. I nie można mu pomóc dopóki nie uwierzy, że jednak tej kontroli nie ma, że jest chory a więc musi się leczyć. Bywają alkoholicy, którzy wiedzą, ze chorują tylko po prostu nic z tym nie robią. Większośc jednak sie okłamuje bo tak działają mechanizmy tej choroby. 

Ok. Jadę na Mazury. Pozdrowienia!

wtorek, 18 sierpnia 2020

Wakacje

Lada dzien jadę na Mazury na wakacje dość krótkie bo 10, 11 dni ale na pewno bezalkoholowe. 

Właściwie nawet w czynnym nałogu nigdy nie piłam w naszym domu na Mazurach. Na wakacjach jakoś mnie nie ciągnęło. To był beztroski czas po prostu.

Na grupę na razie nie jeżdżę z powodu dużej liczby zachorowań. Pojadę jak wrócę z Mazur czyli w połowie września.