środa, 16 czerwca 2021

Informacja/zaproszenie

 W niedzielę 27 czerwca o godzinie 21 będzie rozmowa ze mną w Antyradiu.

Jest to autorska audycja Krzysztofa Dowgirda - zdrowego od 31 lat więc może być interesująco. 

niedziela, 13 czerwca 2021

Nawyki

 Kiedy zaczyna się wszystko od nowa stare nawyki trzeba zastąpić nowymi. tylko wtedy te stare staną się 

bezużyteczne i znikną. Dawniej cały dzień sączyłam wino a wieczorem brałam tabletki na sen. Teraz unikam alkoholu i leków i nie myślę o nich. Nie byłam prawdomówna ani uczciwa. Teraz mówię prawdę i staram się nikogo nie krzywdzić. Całe dnie spędzałam w domu z butelką. Teraz spotykam się z przyjaciółmi i dużo chodzę. nie czytałam, bo nietrzeźwi nie czytają. Teraz codziennie wieczorem i po południu czytam książkę. Siedem lat nie pisałam. Od opuszczenia odwyku ponad 4 lata temu napisałam 3 książki (trzecia czeka na opinię wydawcy). Miałam czarne myśli, pozbyłam sie ich. Byłam zamknięta w sobie i ponura. jestem otwartą, radosną osobą. 

Stare nawyki można zmienić!

poniedziałek, 7 czerwca 2021

Duma

 Ostatnio odwiedził mnie Mateusz. bardzo go lubię i cenię więc jak powiedział, że mi ufa i jest ze mnie dumny poczułam się szczęśliwa. Chyba i ja mogę powoli czuć się dumna? Ponad 5 lat trzeźwości i zdrowienia. Zdrowiejący nałogowcy często mają poczucie winy i takie słowa są ważne. Każdego ranka powtarzam: wybaczam sobie i to zaczyna działać. 

Dużo zyskuję na trzeźwości. lepiej piszę, właśnie skończyłam książkę i to z pozytywnym przeslaniem. Już nie musze pisać ponurych książek. przeszłam na jasną stronę życia. Lepiej się czuję, mam jasny umysł. Nauczyłam się stawiać granice. i nie mam potrzeby by każdy mnie lubił. Wystarczy by lubili mnie ci, których ja lubię. 

Mam spokój w emocjach. Nie ciągnie mnie do używek . Żadnych. Stały się niepotrzebne. 

środa, 19 maja 2021

Nigdy nie jest za późno

 Po raz kolejny napisała do mnie na FB matka osoby w nałogu. Zupełnie zdesperowana. Zawsze piszą to samo i po prostu ręce opadają. Syn od 11 lat pije, bierze narkotyki, teraz doszły leki. Z rodzicami kontaktuje się tylko jak coś chce. Przymusowe leczenie nic nie dało, wszystkim mówił ze "leczy się' tylko dlatego, ze rodzice mu kazali. O kolejnym odwyku nie chce słyszeć. Wielu nałogowców nie chce się leczyć. Facet stracił juz pracę i prawo jazdy i dalej odmawia leczenia. Może jak straci zdrowie to zmieni zdanie?

Ale nigdy nie jest za późno! Na odwyku w Kobiercu było dwóch facetów w wieku 70 plus. A Jacek z grupy wsparcia ( przypominam; jest to grupa dla byłych pacjentów prywatnego odwyku w Ściejowicach) był na odwyku cztery razy i za czwartym się udało. 

ja też w Kobiercu na odwyku przez kilka miesięcy uważałam, że nie potrzebuję leczenia aż zrozumiałam, że jednak potrzebuję. warto więc próbować. 

sobota, 1 maja 2021

Niewiele tu teraz piszę..

 ...ale jestem zdrowa od ponad 5 lat i zajmuję się zdrowieniem, nie uzależnieniem. myślę, ze najwazniejsze w skutecznym zdrowieniu jest podjęcie głębokiej, wewnętrznej decyzji o trzeźwości Wtedy nie grozi powrót do nałogu bo taka decyzja trzyma z dala od używek. miałam czasem ochotę na drinka czy likier ale nigdy nie wprowadziłam tego w czyn i nie była to nigdy silna ochota. Ot, kaprys a nie zamierzam ulegać kaprysom. gdyby nie ta decyzja podjęta 4,5 roku temu na odwyku nigdy bym nie wyzdrowiała. Niemniej uznaję siebie za zdrową bo choc choroba jest nieuleczalna można wyzdrowieć. Najlepsza oznaką zdrowia jest zmiana założeń dotyczących życia i zmiana samego siebie na lepsze. Ja to zrobiłam po blisko pięciu latach trzeźwości. Przestałam też obwiniać się za tę chorobę. 

mam wrażenie że skoro wyszłam z tej choroby po tylu latach to każdy może to zrobić. Jeśli chce...

piątek, 20 listopada 2020

środa, 4 listopada 2020

To nie substancja uzależnia

 Tak jak w tytule: to nie alkohol uzależnia. Mnóstwo ludzi popija i nie wpada w nałóg. Alkoholik wpada bo traktuje alkohol jako regulatora negatywnych emocji. ma niepozałatwiane sprawy niekiedy z dzieciństwa, czuje żal czy ma poczucie odrzucenia, z którym sobie nie radzi. Alkohol ma mu pomóc w poradzeniu sobie z emocjami, które odczuwa w związku z tym poczuciem czy żalem. Dlatego terapia jest bronią numer jeden w walce z uzależnieniem: pomaga uporać się z emocjami.

Ja tez mam pewną niezałatwioną sprawę i żyję z nią. Nie sięgam jednak po alkohol bo terapia uzależnień skutecznie mi pomogła. Myślę jednak, że to dlatego wpadłam w nałóg. Bo nie mogłam się uporać z negatywnymi emocjami . Terapia uczy jak sobie z nimi radzić bez używek.

Powiedzmy, że alkoholik jedzie samochodem i słyszy stukanie spod maski. Zdrowa osoba zatrzyma się i sprawdzi co się dzieje, spróbuje to naprawić. Alkoholik podgłośni radio. 

To jest ta różnica.


piątek, 23 października 2020

ciężki czas

 ciężkie czasy nastały...pandemia przybiera na sile, trudno mieć super dobry nastrój. Możliwe, ze przybędzie alkoholików bo ludzie mogą popadać w doły. Najgorsze, co może być to chlać teraz, tracić siły i odporność. No ja , dzięki Bogu nie myślę o alkoholu a wręcz wstręt mnie ogarnia. Za dużo tego było kiedyś. 

piątek, 16 października 2020

zanim doszłam do siebie...

 Okazała się, że nie wystarczy odstawić benzodiazepiny. Wracałam do normalnej konstrukcji psychicznej i intelektualnej ponad 3 lata. Dwa lata temu byłam z koleżanką na Mazurach. Całe dnie spędzałam z nosem w książce. Mówiła, ze jestem depresyjna co mnie dziwiło bo depresji nigdy nie miałam. Pojechałyśmy razem po dwóch latach znowu na ostatnie wakacje, czytałam wtedy jak ona czytała  ale też dużo rozmawiałyśmy i spacerowaliśmy. Tyle lat zajęło mi otwarcie się na druga osobę. Tak właśnie działają te leki. W lutym minie 5 lat jak jestem zdrowa ale tak naprawdę zdrowa to jestem gdzieś od roku. Tyle czasu zajeło mi odzyskanie siebie po tym nałogu. I czuje, że jakbym znowu zaczeła to już nigdy nie odzyskałabym siebie ani swojej formy intelektualno - psychicznej, Ale nie zamierzam.

środa, 30 września 2020

epidemia c.d.

 trwa i trwa i jest gorzej niż było bo nasz rząd ma nas gdzieś. żadnych obostrzeń nie ma. ludzie się wszędzie tłoczą. Ostatnio na grupie wsparcia nie wpuścili na zdrowiejących do ośrodka gdzie leczą się wciąż chorzy. Płacą sporo to musza być chronieni. Ci co nie płacą np. w szpitalu im. Babińskiego gdzie też byłam tez muszą ale nie wiem jak tam jest. 

Od dziś grupa wsparcia będzie się odbywała w remizie niedaleko Krakowa ale i tak nie będę jeździła póki zakażenia nie spadną. Co najwyżej na rocznice koleżanki pod koniec miesiąca. Rocznice są fajne, lubię słuchać co jubilat ma do powiedzenia. To jego dzień. 

Zaczynam pisać nową książkę....Mam nadzieję, ze u Was ok.

piątek, 25 września 2020

epidemia a spotkania z grupą

 Moją jedyną grypą wsparcia jest grupa w Ściejowicach ale ostatnie spotkanie było w ogrodzie. jest zakaz wchodzenia do środka by nie narażac pacjentów, którzy płacą grubą kase  za leczenie. A teraz grupa została chyba juz odwołana nie wiadomo na jak długo skoro sytuacja w kraju jest tragiczna. W Melbourne już prawie nie ma wirusa bo za brak maseczki jest kara w wysokości pięciu tysięcy dolarów i ściśle tego przestrzegają. Poza tym mają limit ludzi w sklepach etc. U nas dno i poruta. Okropny kraj. 

poniedziałek, 14 września 2020

I po wakacjach

 Wróciłam. I przeczytałam bardzo ciekawy artykuł o ty, dlaczego trzexwiejący alkoholicy zapijają.

Cytuję: 

"Mają zbyt duże oczekiwania co do trzeźwego życia. Chcą, aby wszystko dobrze się ułożyło, stawiają sobie zbyt wysokie poprzeczki, chcą być dobrze odbierani społecznie. Tu również odzywa się często ich niecierpliwość i dążenie do szybkiej zmiany. Oczekują wiele od trzeźwego życia, a okazuje się, że takie życie nie jest łatwe, a co gorsza - po okresie zachłyśnięcia się trzeźwieniem bywa monotonne. Nie wytrzymują związanych z trudną sytuacją obciążeń, można powiedzieć, że jest to swoisty brak hartu życiowego. Terapeuci mówią, że to brak umiejętności ważnych dla trzeźwego życia. I tak oczywiście jest: ciągle jeszcze nie potrafią dobrze radzić sobie ze stresem, rozwiązywać problemów, przyjmować i wyrażać krytyki, nie potrafią stawiać sobie realnych, konkretnych celów. Nadal myślą w sposób magiczno-życzeniowy.

(...)

Ciągle jeszcze nie potrafią zaakceptować siebie bezsilnego wobec alkoholu, siebie-alkoholika. To takie bolesne, wstydliwe, trudne. Czują się inni, gorsi, mniej wartościowi, łączy się z tym poczucie niemocy. Nie wytrzymują tych uczuć i tych myśli - łamią abstynencję, aby poczuć się silniejsi. To da im alkohol - poczucie mocy i siły. Nawet jeśli na krótko, to jednak będą je mieli.
- Nawet w terapii pogłębionej odczuwają tęsknotę za tamtym czasem - czasem kompanów, zabawy, beztroski. Tęsknią za zapachem piwa i baru. Mówimy, że to żal po stracie, że powinni definitywnie rozstać się z alkoholem. Piszą pożegnalne listy i robią pożegnalne rysunki. Mimo to tęsknota zostaje i w niesprzyjającym momencie napięcia przejście koło baru piwnego może alkoholika do niego zaprowadzić."


No cóż ja nie zapiłam ale bywa i to często,że czuję się gorsza i mam tak niskie poczucie własnej wartości że byle uwaga sprawia, że czuję się nic nie warta. Nad tym trzeba popracować ale nie bardzo wiem jak. Mowię sobie , że napisałam dobrą ksiązkę , mam na myśli "Nienasyconą", którą WL wystawi do nagród literackich, mam przyjaciółki i paru znajomych no to chyba nie jestem niefajna ale byle uwaga np, że zachowałam się niefajnie zwala mnie z nóg a przecież to się zdarzyć moze kazdemu.

Pozdrawiam powakacyjnie!

sobota, 29 sierpnia 2020

Zdrowienie

Przez tyle lat uwazałam, ze nie mam żadnego problemu, ze nie potzrebuję pomocy, że nie ejstem chora. Zdrowienie zaczeło się w momencie przyznania przed sobą samą, że jednak jest inaczej. nastąpiło to na odwyku po 5 miesiącach pobytu. Gdyby nie to nigdy bym nie wyzdrowiała. ta choroba jest szalenie podstępna. Alkoholik na ogół nie wie, że jest chory. Wmawia sobie, ze może w kazdej chwili przestac pić, ze ma nad alkoholem kontrolę. Nawet jak traci prace a żona odchodzi ona dalej uważa, że ma kontrolę. I nie można mu pomóc dopóki nie uwierzy, że jednak tej kontroli nie ma, że jest chory a więc musi się leczyć. Bywają alkoholicy, którzy wiedzą, ze chorują tylko po prostu nic z tym nie robią. Większośc jednak sie okłamuje bo tak działają mechanizmy tej choroby. 

Ok. Jadę na Mazury. Pozdrowienia!

wtorek, 18 sierpnia 2020

Wakacje

Lada dzien jadę na Mazury na wakacje dość krótkie bo 10, 11 dni ale na pewno bezalkoholowe. 

Właściwie nawet w czynnym nałogu nigdy nie piłam w naszym domu na Mazurach. Na wakacjach jakoś mnie nie ciągnęło. To był beztroski czas po prostu.

Na grupę na razie nie jeżdżę z powodu dużej liczby zachorowań. Pojadę jak wrócę z Mazur czyli w połowie września.


środa, 5 sierpnia 2020

Nie ciągnie mnie do alko

Mam szczęście bo jestem trzeźwa prawie 5 lat i ani razu nie miałam głodów. Alkohol mnie dorzuca. Zbyt wiele straciłam a poza tym odrzuca mnie fizycznie. Natomiast zdarzyło się że nie mogłam zasnąć i zaczęłam się martwić, ze będe musiała brać stilnox, który jest benzodiazepiną. Dzięki Bogu mam lek, który reguluje sen i on działa! Po prostu tamtej nocy zapomniałam go zażyć. Niestety mało jet leków na sen, które działają i nie sa benzo. Ten mój dawano mi na odwyku i działa bardzo dobrze, jedna tabletka wieczorem około godzinę przed snem. Nie jest to klasyczny lek na sen tylko lek regulujący sen ale śpię po nim dobrze. Nie chcę wracać do stilnoxu bo to od niego wszystko się zaczęło. Oczywiscie nie kazdy się uzależnia. Moja ciotka od lat bierze pół tabletki przed snem. Ale ja - mózg nałogowca! - od razu zazywałam po dwie, trzy tabletki i wkrótce wpadłam w nałóg. Potem zmieniłam na inną benzo i brałam po kilka tabletek aż dostałam załamania nerweowego i nie potrafiłam myśleć. Dzięki Bogu wyszłam z tego i nie zamierzam wracać. bezsenności się boję, przyznaję. Ale ten lek, który mam będzie, mam nadzieję, działał nadal.

sobota, 25 lipca 2020

Jak nie zapić?

Nawrót choroby alkoholowej nie musi oznaczac picia tylko głód lkoholowy. O tym jak radzić sobie z głodami napisałamw  poscie pt . Głody i wyzwalacze.
Jednym ze sposobów by nie wrócić do picia jest samoobserwacja i wyłapywanie objawów nawrotu.
Inna metoda to program HALT. Bardzo skuteczny. Nie nalezy być głodnym, samotnym, rozdrażnionym i zmęczonym.
Stanowcze odmawianie picia alkoholu: nie piję.
Mitingi pomagają w utrzymaniu abstynencji. Niekiedy pomaga takze modlitwa.
Bardzo pomocna jest rozmowa z innych niepijącym alkoholikiem. Moi znajomi z grupy wsparcia rozmawiają czasami po kilka godzin kiedy czują głód. To pomaga.
A oto objawy nawrotu:
Zespół nawrotu choroby – sygnały ostrzegawcze


FAZA 1 - POWRÓT ZAPRZECZANIA


Zaniepokojenie samopoczuciem. Obawy o niewytrwanie w trzeźwieniu.
Nie przyznawanie się do niepokoju.


FAZA II – ZACHOWANIA UCIECZKOWE I OBRONNE


Przekonanie „Nigdy już nie będę pić”. Przekonywanie samego siebie, że już nigdy nie będę...
Martwienie się o innych zamiast o siebie. Bardziej oceniasz inych niż siebie.
Zachowania obronne. Stajesz się defensywny.
Zachowania kompulsywne. Stajesz się „sztywny” w myśleniu i zachowaniu.
Zachowania impulsywne. Działasz bez zastanowienia.
Skłonność do izolacji od ludzi. Zaczynasz więcej czasu spędzać samotnie.

FAZA III – NARASTANIE KRYZYSU


Widzenie tunelowe. Widzisz mały wycinek życia, nie ogarniając całości.
Sub-depresja, ucieczka w sen. Przygnębienie, smutek, apatia, pustka uczuciowa...
Zanik konstruktywnego planowania. Przestajesz realnie planować dzień i przyszłość.
Plany zaczynają zawodzić. Wynik nierealnego planowania.

FAZA IV – UTRATA ZDOLNOŚCI DO DZIAŁANIA

Marzycielstwo i myślenie życzeniowe Trudności z koncentracją, „gdybanie”.
Poczucie, że niczego nie da się rozwiązać. Poczucie klęski, małe problemy urastają do wielkich.
Niedojrzałe pragnienie bycia szczęśliwym. Myślisz: „Żeby wszystko się magicznie ułożyło”.
Okresy dezorientacji. Częstsze, dłuższe, złość na samego siebie.
Irytacja wobec bliskich. Napięte stosunki z rodziną, przyjaciółmi, kolegami.
Łatwe wpadanie w złość. Ataki gniewu, frustracji i rozdrażnień bez powodu.

FAZA VI - DEPRESJA

Nieregularne odżywianie. Przejadanie lub niedojadanie. Zmiany wagi ciała.
Brak chęci do działania. Czasem nie jesteś w stanie czegokolwiek zrobić.
Zaburzenia snu. Kłopoty ze spaniem, sen płytki, nerwowy.
Zanik struktury dnia. Przestajesz regularnie chodzić spać, wstawać, jeść.
Okresy głębokiej depresji. Coraz częstsze i głębsze przygnębienie, samotność.

FAZA VII – UTRATA KONTROLI NAD ZACHOWANIEM


Nieregularne uczęszczanie na mitingi Opuszczasz terapie znajdując różne usprawiedliwienia.
Postawa typu „nie zależy mi”. Ukrywasz poczucie bezradności.
Jawne odrzucanie pomocy. Odrzucasz pomoc innych, odpychasz ich, lekceważysz.
Niezadowolenie z życia. Zaczynasz myśleć o piciu z powodu „złej” sytuacji.
Uczucie bezsilności i bezradności. Coraz trudniej wziąć się do czegoś – brak wyjścia.

FAZA VIII – ŚWIADOMOŚĆ UTRATY KONTROLI


Użalanie się nad sobą. ...często w celu przyciągnięcia uwagi innych.
Myślenie o towarzyskim piciu. Nadzieja, że picie „pomoże” i że będzie „normalne”.
Świadome kłamanie. Dostrzegasz swoje kłamstwa lecz nie możesz przestać.
Całkowita utrata wiary w siebie. Czujesz się w pułapce, bezużyteczny, niesprawny.

FAZA IX – OGRANICZENIE LICZBY WYBORÓW


Nieuzasadnione pretensje. Złość na kogoś, na cały świat lub na samego siebie.
Przerwanie wszelkiego leczenia i kontaktów Zerwanie kontaktów.
Przytłaczająca samotność, frustracja, gniew Czujesz się kompletnie przytłoczony, bliski obłędu.
Utrata kontroli nad zachowaniem. Nie panujesz nad myśleniem, emocjami i zachowaniem.

FAZA X – EPIZOD NAWROTU CHOROBY


Pierwszy kieliszek (wpadka). Zaczynasz pić aby poradzić sobie z zaburzeniami.

Wstyd i wina. ...oraz uczucie lęku przed przyznaniem się do wpadki.
Bezradność i brak nadziei. Zaczynasz pić w sposób niekontrolowany.
Całkowita utrata kontroli. Zaczynasz pić destrukcyjnie (często i dużo).
Szkody fizyczne, psychiczne, społeczne.
Całkowite załamanie.

"Jest nadzieja"

Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę ze zdecydowanie destrukcyjnego charakteru choroby, jaką jest uzależnienie od alkoholu. Atakuje ona swą ofiarę ze wszystkich stron - atakuje ciało, umysł, uczucia i duszę. Jest to z natury swej choroba śmiertelna. Wiemy, że nie można jej wyleczyć, można jednak zatrzymać jej rozwój. W ciągu minionych 50 lat setki tysięcy alkoholików powstrzymało rozwój swojej choroby i podjęło życie szczęśliwe, efektywne, twórcze i trzeźwe. Niemniej wielką tragedią pozostaje fakt, że wielu alkoholików zdrowieje na jakiś czas, po czym wraca do picia. Mówi się, że około połowa alkoholików, docierających do progu trzeźwości przekracza go i tam zostaje. Wielu z pozostałych ma jeden czy więcej nawrotów choroby, a w końcu wchodzi na stałe w trzeźwe życie. I wreszcie wielu nie może wydostać się z tego, co nazywamy obrotowymi drzwiami - wielokrotnie dochodzą do trzeźwości, a następnie wracają do picia. Niektórzy z nich, oczywiście, w końcu umierają. (...) Cokolwiek jednak by się nie zrobiło, zawsze będą tacy, którzy umrą na tą śmiertelną chorobę. I zbyt wielu nadal będzie umierać, ponieważ jeszcze do końca nie potrafimy skutecznie zapobiegać nawrotom choroby. Nowe strategie zapobiegania nawrotom pomagają jednak tysiącom uciec od tego, co przedtem było wyrokiem śmierci. Ważne jest byśmy skłonnym do nawrotów alkoholikom zanieśli to nowe przesłanie - przesłanie o tym, że naprawdę jest dla nich nadzieja. Czas byśmy również zanieśli przesłanie do placówek odwykowych, przesłanie o tym, ze naszym moralnym obowiązkiem jest robienie wszystkiego co w ludzkiej mocy, by leczyć najbardziej chorych pośród chorych alkoholików..


poniedziałek, 20 lipca 2020

Odwyk i terapia

wiem, że mój ojciec przestał pić sam z siebie tylko dlatego że się zakochał a jego nowa żona nie tolerowała alkoholu. Nie pił 18 lat do śmierci. Nigdy nie był na AA, na terapii czy na odwyku. Ale takie przypadki to rzadkość choć sie zdarzają. Ja do znudzenia będę polecała odwyk. na odwyku zwłaszcza takim długotrwałym jesteś wśród ludzi, którzy mają dokłądnie taki sam problem jak ty. Nie jesteś ani gorszy ani lepszy. Masz zagwarantowaną codzienną terapię grupową, a mnie ona bardziej pomogła niż indywidualna. Możesz omówić każdy problem, nawet ten wstydliwy i nagle okazuje się, ze ktoś w grupie ma tez taki właśnie problem czy był w podobnej sytuacji. I już jest raźniej. Na terapii dostajesz narzędzia niezbędne do walki z chęcią powrotu do picia. ja jestem trzeźwa prawie 5 lat głównie dzięki terapii grupowej, która miałam na odwyku. Może trafiłam na dobre terapeutki? Tak, na pewno. By nie wrócić do picia trzeba - moim skromnym zdaniem - przerobić urazy i powody tego nałogu. Często sa one bolesne i trudne do zaakceptowania. i tu właśnie pomaga terapia. Na trzeźwo nie jest wcale łatwo zwłaszcza jak się latami brało leki i było pozbawionym emocji i uczuć. Bo nagle te emocje i uczucia się pojawiają. Ale nauczyłam się sobie z nimi radzić. bez tej nauki pewnie już bym zapiłą....

wtorek, 14 lipca 2020

Benzodiazepiny

Już pisałam o nich ale jeszcze raz. Większośc ludzi myśli, że najgorszy jest alkoholizm bo go widać. Bo alkoholik idzie pijany, rzyga zatacza się, bełkocze, leży w rowie.... Po pierwsze nie jest to prawdą bo nie tylko menele piją. Wielu ludzi pije elegancko , z kieliszka, nie upija się, nie rzyga, nie zatacza. Wiem bo tak robiłam choć, oczywiście, zdarzało mi się uchlać. Po drugie jak ktoś nadużywa benodiazepin to to w koncu jest widać: spowolnione ruchy, spowolniona mowa, brak reakcji, brak emocji i uczuć. ja jednak uwazam, że benzodiazepiny sa gorsze w skutkach od alkoholu a już połączone z alko to szybka śmierć. Po lekach - zwłaszcza jak się je dłuzej zażywa - podejmuje się szereg złych decyzji bo nie mysli się o konsekwencjach i sa to często decyzje nieodwracalne. Brzydnie się. Staje się emocjonalnym i uczuciowym zombie. No i łatwo zejść z tego świata. Ja rozumiem jak ktoś zazywa pół stilnoxu przez całe lata ale nałogowcy szybko zwiększają dawkę i uzależniają się. I nałogu tego wcale nie da się ukryć jak ktoś łąduje w siebie po kilka, kilkanaście tabletek...

wtorek, 7 lipca 2020

Kompleks uzależnionej

Pisałam o nim dwa lata temu. Poszłam na galę rozdania nagród im. Szymborskiej i widziałam znajomych z sukcesami na kocie i pomyslałam, że oni dostają nagrody, odnoszą sukcesy a ja co? A ja spędziłam rok na odwyku. I zawstydzilam się.
teraz myślę, że nie muszę się wstydzić. Owszem, wolałabym nigdy się nie uzależnić ale skoro już się to stało...? To choroba, niezawiniona choroba. Moim sukcesem jest prawie 5 lat trzeźwości oraz 'Nienasycona", którą WL amierza w 2021 wystawić do wszystkich polskich nagród literackich. Może jakąś dostanę?
Trochę jeszcze mi czasem wstyd, że piłam i brałam leki, że przysparzałam kłopotów bliskim ale z każdym rokiem trzeźwości jakby mniej.

piątek, 26 czerwca 2020

Wsparcie

Alkoholik, który pije czy jakikolwiek uzależniony w czynnym nałogu nie potrzebuje wsparcia i też nikt mu go nie da. Prędzej każdy się od niego odsunie. Ale nałogowiec, który zaczyna się leczyć bardzo takiego wsparcia potrzebuje. Kolega z grupy wsparcia - trzeźwy od kilku lat - opowiadał mi, ze jego żona, która wytrwała przy nim ciągle suszy mu głowe odkąd wytrzeźwiał. ciąga go na jakieś imprezy, tam pije a jak on chce wyjść to odmawia i drze się: Widzisz? Widzisz jak to jest?!". Niepotrzebna zemsta i raczej zero wsparcia.
Ja wsparcie miałam i chyba mam nadal. Rodzinę mam w Warszawie ale mogę na nich liczyć. Alkoholik, który zaczyna trzeźwieć - po latach bycia zombie - zaczyna odczuwac emocje a te bywają różne. Miłe i niemiłe. Może pojawić się lęk, strach. terapia uczy go jak sobie z takimi emocjami radzić ale jeśli ma męża, żonę, któa go rozumie to te emocje łatwiej przezwyciężyć. Bywa jednak i tak, że partner odsuwa się od trzeźwiejącej alkoholiczki bo ta się zmieniła i już nie można nią manipulować. Lub partnerka od trzeźwiejącego alkoholika.
No i to co zawsze podkreslam: dobrze jest mieć swoją grupę wsparcia, czyli innych trzeźwiejących nałogowców, którzy jak nikt inny zrozumieją początkującego abstynenta. To nawet nie musi być AA - ja akurat nie chodzę - wystarczy kilka zaprzyjaźnionych osób. Mnie naprawdę dużo dają czwartki , kiedy spotykam się z moją grupą wsparcia. Ale też pomaga mi fakt, ze mam dwie przyjaciółki, któe z nałogami nie mają nic wspólnego a pogadać można.

niedziela, 21 czerwca 2020

Oni przegrali

Philip Seymour Hoffmann - heroina
Sid Vicious - narkotyki
Jim Morrison - heroina
Janis Joplin - heroina/morfina
Kurt Cobain - heroina
Phil Lynott - alkohol i narkotyki
John Enthistle z The Who - kokaina
John Bonham z led Zeppelin - zmarł po całonocnej libacji
Bon Scott - zadławił się wymiocinami po libacji
Whitney Houston - kokaina (tak samo jej córka)
Amy Winehouse - narkotyki i alkohol
Elvis Presley - leki
Britanny Murpchy - leki
Anna Nicole Smith - leki
Jimi Hendricks - heroina
Heath Ledger - leki
River Phoenix - narkotyki

itd itd

wtorek, 16 czerwca 2020

Terapeuci

terapeuci są różni. Nie wszyscy sa dobrzy. A wazne jest by swojego terapeutę lubić, akceptować i szanować. By był mądry. Ja miałam terapeutkę z odwyku w Kobierzynie. Pamiętam jak na odwyku podeszła do mnie i powiedziała, że będzie prowadzić moją terapię indywidualną. Byłam przerażona a może chciało mi się śmiać: niska, długie , bardzo długie włosy, oceniłam ją na 18 lat. Ale że skończyła studia a pewnie i kurs musiała miec ponad 26, niemniej wyglądała jak dziecko. Jednak terapia z nią mi odpowiadała i po odwyku kontynuowałam ją jeszcze półtora roku. Z terapeutą dobrze jest zadzierzgnać więź ale nie traktowac go jak bliską osobę.
Zdarzają się jednak fatalni terapeuci. kiedyś chodziłam do takiej pani, która na terapii bez przerwy coś usiłowała mi sprzedać: spodnie, zegar, książkę... Oczywiście terapia nic nie dała a ja przestałam do niej chodzić.
Grupę wsparcia prowadzi nie terapeuta tylko instruktor uzależnień Grzesiek, trzeźwy od ponad 20 lat i jest świetny także mam szczeście. Miałam też bardzo dobre dwie terapeutki, które prowadziły terapię grupową na odwyku w Kobierzynie.

piątek, 12 czerwca 2020

Nie lubię ignorantów

Strasznie mnie podkurwił jeden facet na Facebooku, który twierdzi, ze ...wyleczył się z alkoholizmu i nie jest już alkoholikiem a trzeźwienie to....pozbywanie się alkoholu z krwi. Na nic moje tłumaczenia, że owszem z alkoholizmu można wyzdrowieć i sa nawet oznaki tego zdrowienia (podawałam je tutaj gdzieś niżej) ale alkoholikiem jest się do końca życia bo do konca życia nie można się napić skoro przegrało się z alkoholem. Na nic moje argumenty, ze trzeźwienie to proces nieraz wieloletni, droga życiowa któa prowadzi do satysfakcjonującego, szczęśliwego życia.
Inna pani twierdzi z kolei, ze terapeutyczny bełkot nie ejst nikomu potrzebny a już zwłaszcza nie jest potrzebny alkoholikim bo nikogo jeszcze nie uleczył, ze terapii potrzebują tylko cieżkie przypadki. Zarówno ta pani jak i ten pan sa po prostu tylko abstynentami, którzy nie zdrowieją. Współczuję im ale nie toleruję głupoty. Nie wszyscy musza koniecznie chodzić na terapię ale nie można podważac jej zalet w leczeniu tylko dlatego, że jest się na tę terapię zbyt ograniczonym.
To tyle.

środa, 10 czerwca 2020

Epidemii ciąg dalszy

Poluzowali obostrzenia no i mamy największy przyrost zachorowań od marca. Ja nie jestem za izolacją bo padłaby całkiem gospodarka ale jak można zezwolić na 200 osób w kosciele, 150 na weselu i jutrzejszą procesję? Chodzenie na mszę gospodarki nie uzdrowi a więcej ludzi się pozaraża.
A już było tak niewiele zachorowań! To teraz będzie tragedia! Bo wybory się zbliżają!
Byłam na grupie wsparcia bo odbywała się w ogrodzie ale że obostrzenia zdjęte to ma już być normalnie, w budynku. Kilkadziesiąt osób w ejdnym pokoju bez maseczek, bez dystansu. Chyba na razie nie będę jeździła choć nie powiem, brakuje mi. Na mitingach taka sama sytuacja zapewne.
No nic, dbajcie o siebie.

piątek, 5 czerwca 2020

Samoleczenie a uzależnienie

Byłąm wczoraj wreszcie na grupie wsparcia: pierwszy raz od 12 marca. jeżdżę na nią z Grzeskiem, instruktorem uzależnien, który ją prowadzi i któego znam wiele lat. Powiedział, ze wielu uzależnionych stosuje samolecznie: marihuana czy alkohol czy leki by się uspokoić albo poprawić sobie samoocenę i takie samoleczenie kończy się uzależnieniem. No jest to prawda, kazdy z nas brał czy pił w jakimś konkretnym celu: lepiej się czuł, był pewniejszy siebie, bardziej towarzyski, problemy go nie męczyły.... No i wpakował się w gówniany problem. Na szczeście niektórzy potrafią się opamiętać.

piątek, 29 maja 2020

Choroba nieuleczalna ale można wyzdrowieć

Alkoholizm to choroba nieuleczalna i śmiertelna. Ale jest pocieszenie: można wyzdrowieć. Ja zdrowieje od 4 lat i 4 miesięcy. Mój kolega ma już 22 lata trzeźwości. Strat, które poniosłam przez nałóg nikt mi nie zwróci, ale zyskałam zdrowie i życie.  Zazdroszcze trochę tym, którzy zdrowieją w młodym wieku bo mogą zacząc wszystko od poczatku. W późniejszym też zaczyna się od poczatku ale nie ma się już tyle czasu. Na odwyku był facet, który zaczął się leczyć w wieku 76 lat. Późno ale może dzięki temu zyskał więcej lat do przezycia.
Niekiedy myślę o przeszłości i jest mi cholernie przykro, ze się uzależniłam i sprawiałam kłopoty i przykrość moim bliskim: mamie, tacie, siostrze... Rodzice już nie żyją niestety. Siostra wie, że alkoholizm to choroba niezawiniona ale i tak jest mi przykro. Czasu nie cofnę. jedyne co mogę zrobić to żyć w trzeźwości.

poniedziałek, 25 maja 2020

Proces zmiany - nieco przydługie ale ciekawe

Jak przebiega proces zmiany? 
Transteoretyczny model zmiany powstał na skutek chęci zrozumienia, w jaki sposób skłonić ludzi do zmiany swoich uzależniających zachowań. Psychologowie James Prochaska i Carlo DiClemente wpadli na ten pomysł w 1982 roku.
Ci dwaj badacze próbowali zrozumieć, jak i dlaczego ludzie się zmieniają, niezależnie, czy robią to samodzielnie, czy z pomocą terapeuty. Przedstawili również etapy, przez które przechodzi każda osoba, która chce rzucić nałóg (zażywanie narkotyków, spożywanie przetworzonej żywności itp.).
🔸STADIUM PRZEDREFLEKSYJNE - w tym stadium nie ma intencji zmiany zachowania w dającej się przewidzieć przyszłości. Człowiek w tym stadium nie uświadamia sobie swoich problemów. „O ile wiem nie mam żadnych problemów, które wymagałyby ode mnie zmiany” Inni mogą widzieć te problemy.
🔸STADIUM KONTEMPLACJI (wątpliwości) – w tym stadium ludzie są świadomi istnienia problemu i poważnie myślą o przezwyciężeniu go, ale jeszcze nie zobowiązali się do podjęcia działania: „Mam problem i rzeczywiście myślę, że powinienem nad nim popracować”. Poważne rozważanie rozwiązania problemu jest centralnym elementem tego stadium. Wiadomo gdzie się chce iść, ale nie jest się jeszcze gotowym aby to zrobić. W stadium refleksji można utknąć na długo.
🔸STADIUM PRZYGOTOWANIA - Łączy kryteria intencji i zachowania. Osoby znajdujące się w tym stadium zamierzają natychmiast podjąć działania i donoszą o drobnych zmianach ( np. wypalam o 5 papierosów mniej). Osoby w tym stadium muszą ustalić cele i priorytety. Są bardziej zaangażowane w zmianę, ale ich działania nie spełniają jeszcze warunku skutecznego działania
🔸STADIUM DZIAŁANIA - działanie pociąga za sobą najwyraźniejsze zmiany zachowania i wymaga wiele czasu i energii. Za znajdujące się w stadium działania uważamy takie osoby, którym udało się zmienić swoje problemowe zachowanie na okres od jednego dnia do 6 miesięcy, co oznacza spełnienie określonego kryterium takiego jak abstynencja „ naprawdę bardzo się staram żeby się zmienić” .
📌W ostatnim stadium człowiek stara się zapobiec nawrotowi i umocnić korzyści płynące z działania. Stadium to tradycyjnie spostrzegano statycznie, jest ono jednak związane z kontynuacją zmiany a nie jej brakiem. W przypadku przewlekłych problemów trwa minimum 6 miesięcy, licząc od rozpoczęcia działania, a niekiedy do końca życia.
Uznanie, że ktoś znajduje się w tym stadium wymaga spełnienia kryterium uwolnienia się od przewlekłego problemu i/lub konsekwentnego zaangażowania się w nowe, nie dające się z nim pogodzić zachowania na okres dłuższy niż 6 miesięcy „ Muszę teraz na siebie uważać aby nie powrócił mój problem”.
☝️Model transteoretyczny to nie liniowy ani kołowy schemat. Zmodyfikowano poprzedni model, w którym było stadium nawrotu. W przypadku uzależnień nawrót jest raczej regułą niż wyjątkiem. Model spirali pozwala wyjaśnić to zjawisko. W modelu tym możliwe jest przejście od refleksji przez przygotowanie i działanie do stadium utrwalenia, ale wiele osób miewa nawroty i cofa się do stadium wcześniejszego

czwartek, 14 maja 2020

niedziela, 10 maja 2020

Męcząca kwarantanna

Dalej siedzę w domu ale za parę dni pójdę na spacer z koleżanką bo zwariuję. Ludzie z mojej grupy wsparcia - spotkania sa na razie zawieszone - wybierają się na początku czerwca na weekend do Zakopanego ale ja chyba nie będę az tak ryzykowała. To jednak jest zgromadzenie i nie będzie można zachować dwumetrowego dystansu. Już byliśmy kilka razy w górach razem i było bardzo fajnie no ale nie było pandemii.
Miałam dwudniowy atak paniki wywołany prawdopodobnie izolacją od ludzi. na szczęście dziś mi przeszedł ale było to bardzo męczące. Miewałam takie ataki w poczatkach trzeźwości. Powiedziełam wtedy terapeutce , ze mam takie ataki lęku a ona na to:
- Brała pani benzodiazepiny to się pani nie bała.
Niby nic mi nie wyjaśniłą ale te oczywiste że takie ataki pojawiły się po odstawieniu leków, które całkowicie tłumią emocje . uczucia, niestety, też.

poniedziałek, 4 maja 2020

Niekończąca się epidemia

Wciąż trwa. niewiele pisze bo co tu pisać? Większość czasu siedze w domu, oglądam filmy, czytam i kończę pisac książkę. Brakuje mi spotkań z ludźmi i łażenia po mieście. Lubię chodzić do kawiarni a tu lipa.
Jest jedna grupa na Facebooku, do której naleza trzeźwiejący alkoholicy ale mnie irytuje. Dużo w niej osób, które próbują innych nawracac na katolicyzm. jestem wierząca w sumie od niedawna, wczesniej jak piłam po prostu nie interesowałam się duchowością. Ale nie znosze ludzi, którzy próbują nawracac innych. Napisałam tam że ateiści też zdrowieją i się złościli, co było do przewidzenia. Nie ma jednej słusznej religii i nie wolno indoktrynowac innych a wielu zdrowiejących alkoholików próbuje to robić.